Nowości wydawnictwa Galakta
Fateforge: Kroniki Kaan,
Cyklady: Legendarna Edycja,
Heroes of Land, Air & Sea
oraz Pax Hispanica

Ekipa GE3K Events:
Kasia, Bartek i Mateusz

08/04/2025

Witamy was serdecznie w trzecim artykule, który traktuje o nowościach wydawnictwa Galakta, dwa poprzednie możecie przeczytać tutaj i tutaj.

Mogliście tam znaleźć takie gry jak Trudvang, Stationfall, Filantropii, Ślimaki, Chu Han oraz Mały Epicki Cthulhu. Tym razem mamy dla was Fateforge: Kroniki Kaan, Cyklady: Legendarna Edycja, Heroes of Land, Air & Sea oraz Pax Hispanica​.

Kasia, Bartek i Mateusz zapraszają do lektury, ale także na wydarzenia, ponieważ w te wszystkie tytuły macie możliwość zagrać na naszych trójmiejskich spotkaniach, często do nich wracamy, nawet jeśli premiera miała miejsce już jakiś czas temu 😉

Fateforge: Kroniki Kaan

Fateforge miał już premierę jakiś dłuższy czas temu, jednak nie mogło go zabraknąć w tym artykule. Ten tytuł zebrał wiele pozytywnych opinii i chętnie przedstawię wam dlaczego tak właśnie jest. Gra jest kooperacyjną przygodówką, więc postaram się pominąć wszelakie spojlery, wszak najlepiej siąść do kampanii samemu, a ja postaram się was do tego zachęcić.

Jeśli czytaliście lub graliście w Trudvang, inny podobny tytuł wydany ostatnio przez Galaktę, to już na wstępie powiem wam o jednej znaczącej różnicy – Fateforge: Kroniki Kaan wymagają do gry aplikacji. Nie mamy tutaj księgi scenariusza, nie przeskakujemy z akapitu do akapitu, a także podczas walki, apka kieruje nas w tym co mamy robić. Sceptycy elementu cyfrowego w grach planszowych na pewno się oburzą, ale muszę przyznać – aplikacja do tej gry to istny majstersztyk, klimatyczna muzyka i czcionka, wprowadzenie, słowniczek pojęć, wszelka pomoc krok po kroku od początku. Cudo!

Bezspojlerowo mogę również wspomnieć trochę o klimacie i mechanikach, tematyka nawiązuje tu bardzo mocno (a przynajmniej dla mnie do bliskiego wschodu, Książę Persji oraz AC Mirage), chociaż mamy tu elementy fantasy, magia, nieumarli czy inne rasy. Bardzo mi to leży, aż sam się zdziwiłem, jak mocno wsiąknąłem w tę przygodę, aczkolwiek nazwy własne to niezłe łamacze językowe.  Rozgrywka dzieli się na sceny, mamy ich trzy rodzaj (opowieści, walki i odpoczynku), a same potyczki opierają się na kostkach, czy mamy tu losowość? Trochę tak, ale jest ona modyfikowalna przez nasze zdolności, a bohaterowie są mocno asymetryczni i specjalizujący się w konkretnych działaniach.

Fateforge: Kroniki Kaan - wrażenia

Z racji naszej specyfiki eventowej Fateforge prezentowany był na wielu różnych spotkaniach, a wprowadzenie rozgrywane było przez wielu graczy. Oczywistym jest więc, że początek kampanii i odgałęzienia fabularne, ścieżki wyborów i konsekwencji, oglądałem z każdej strony. Gra daje tu trochę swobody, chociaż nakierowuje nas na konkretne cele, które oczywiście pchają kampanię do przodu. Nie jest to tez typowa gra legacy, także nie miałem problemu z resetowaniem rozgrywki, a w samej aplikacji można rozgrywać jednocześnie kilka gier jednocześnie.

Sama aplikacja, która wprowadza nas krok po kroku do gry, mówi też, co gdzie znajdziemy i co gdzie musimy umieścić, przygotowując pole walki. Kieruje przeciwnikami i sekwencją ruchów i ataków, także całkiem sporo tu aplikacji, tak jak czytanie z ekranu tekstów fabularnych, ale klimat wynagradza to bardzo mocno. 
 
Gra walczy też z syndromem gracza wiodącego, ponieważ w fazie walki gdy rzucamy kostkami, nasze wyniki trzymamy za zasłonką, porozumiewamy się z innymi graczami odnośnie tego co będziemy robić i co możemy zrobić. Moim zdaniem ten zabieg trochę utrudnia komunikację i wydłuża walkę, rozumiem sens niemówienia wprost o wynikach, ta niewiedza dodająca emocji i po prostu czekanie co zrobi dany bohater, ale po prostu w moim odczuciu nie jest to potrzebne, to nie ten typ kooperacji, który by tego potrzebował.
 
Fateforge: Kroniki Kaan to wciągająca gra przygodowa, z całkiem prostymi intuicyjnymi zasadami, świetnie zrobioną aplikacją, ciekawymi mechanikami i konceptem prowadzenia rozgrywki. Jeśli lubimy klimaty bliskiego wschodu i nietypowe fantasy, to warto sprawdzić ten tytuł.
Plusy
Bliski wschód w klimacie fantasy
Świetnie wykonana aplikacja
Ciekawy system walki, asymetria bohaterów, ich wzajemne „uzupełnianie się”
Eksploracja świata i poruszanie się w nim, rozwój drużyny
Minusy
Złudne wybory, które kończą się tym samym efektem
Aplikacja, która jest niezbędna, może odepchnąć część potencjalnych graczy
Początkowa losowość na kostkach, czasem mamy takie tury, że nic nie zrobimy sensownego

Cyklady: Legendarna Edycja

Cyklady: Legendarna Edycja to odświeżona wersja gry z 2009 roku. Zaprojektowało ją dwóch uznanych projektantów: Bruno Cathala oraz Ludovic Maublanc. Tego pierwszego znać możecie również z Pięciu Klanów, 7 Cudów Świata: Pojedynek oraz Abyss. Cyklady cieszyły się dużą popularnością zwłaszcza na rynku Polskim, stąd też nie dziwi ogłoszenie wzbogaconej wersji w rodzimym języku.

Gra zasłynęła ze swoich prostych i intuicyjnych zasad, mimo połączenia kilku ciekawych mechanik (area control i licytacji). Do tego w Cykladach: Legendarnej Edycji znajdziecie świetny temat mitów greckich, który zawsze budzi wyobraźnię. Nowa wersja gry umożliwia rozgrywkę w składzie 2-6 graczy, w trybach standardowym, drużynowym i pojedynkowym.

Czym różni się Legendarna Edycja
od wcześniejszych Cyklad?

Na pierwszy rzut oka, przy porównaniu Legendarnej Edycji z wcześniejszą wersją Cyklad, widać ogromną różnicę w wyglądzie planszy. Kiedyś mniejsza, z małymi wysepkami i zaznaczonymi granicami pól poprzez okręgi. W nowej edycji plansza składa się z kilku planszetek, które spinają się ze sobą. Ma to swoje plusy i minusy. Gra prezentuje się świetnie dzięki nowej planszy, wydaje mi się być bardziej czytelna i łatwiej mieści duże liczby jednostek na jednym obszarze, jednak wielkość tej planszy to duży minus. W trakcie rozgrywki niektórzy gracze muszą usiąść przy mapie i mają bardzo daleko to planszy licytacji. Nie widzą potworów ani herosów, co znacznie utrudnia im planowanie.

Kolejną zmianą jest zwiększenie cen przy licytacji bogów. Wcześniej koszt wzrastał o 1 monetę. W nowszej wersji koszty wzrastają o wiele szybciej, a najdroższe pole warte jest 25 denarów. Są zarówno sprzymierzeńcy, jak i przeciwnicy tej zmiany. Psuje ona trochę wcześniej wyuczoną taktykę, ale wydaje mi się, że może powstaną nowe taktyki, pasujące do tej zmiany.

Najbardziej zauważalną różnicą między dwoma wersjami Cyklad jest brak figurek w Legendarnej Edycji. Można dokupić je w dwóch osobnych zestawach, ale w podstawowej wersji figurki zastąpiono drewnianymi pionkami, a potwory i herosi przedstawione są za pomocą tekturek w plastikowych stand-ach. Oczywiście ta decyzja nie podoba się nikomu. Słyszałam wiele głosów, że szkoda braku figurek, że przez ten fakt gracze wolą zagrać w pierwszą wersję gry. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy, gdyby nowa edycja była bardziej wypchana plastikiem kosztowałaby 200 lub 300 zł więcej, a to mocno zawęziłoby grupę odbiorców. Dzięki decyzji o drewnianych pionkach wojownikach Cyklady: Legendarna Edycja będzie mogła dotrzeć do większego grona graczy!

Ostatnia różnica w nowej edycji to zawarte w podstawce dodatki. Już od pierwszej rozgrywki mamy przyjemność obcować z boginią Herą oraz z herosami, którzy potrafią sporo namieszać na planszy.

Cyklad: Legendarna Edycja – wrażenia

Cyklady: Legendarna Edycja to bardzo proste area control. Widać trochę ząb czasu, ale także widać, że ta gra ma być przystępna, szybka do nauczenia. Dla mnie to wręcz gra rodzinna, jeśli wasze dzieci nie mają problemu z negatywną interakcją, to śmiało możecie z nimi grać w Cyklady. Licytacja też jest bardzo prosta. Zadeklaruj, ile chcesz wydać na wykorzystanie akcji danego bogu. Gdy ktoś cię przebije, zmień boga. Trzeba przyznać, że to działa. Licytacja o bogów to sedno całej gry. Każdy z nich ma odrębną akcję i bijąc się o nich, de facto planujemy swoje ruchy na całą rundę. Musimy też wyznaczyć, ile pieniędzy jesteśmy w stanie przeznaczyć na tę akcję i założyć plan B, gdy ktoś nas przelicytuje. Przy fazie licytacji można sporo pogłówkować i to mi się bardzo podoba.

Dodatkowo znając kolejność, w jakiej rozegramy akcję i przewidując, co inni gracze mogliby chcieć zrobić, mamy dużo wariantów do rozważenia. Oczywiście opcji jest wiele. Rzadko uda nam się idealnie wytypować zamiary przeciwników, bo nie wiemy jaką ilością denarów dysponuje przeciwnik, czy będzie chciał kupować potwora, czy stać go będzie na ruch i atak. Akcje bogów różnią się w niewielkim stopniu, dzięki czemu łatwo je zapamiętać. Samo wykonywanie akcji bogów znów jest bardzo proste, a nawet trochę prymitywne. Tak samo, jak walka między jednostkami. Liczba jednostek jednego graczy kontra liczba jednostek drugiego graczy, dodatkowe ewentualne budynki i zwieńczenie ataku rzutem kostką. Bardzo nie lubię tej losowości w walce. Niby mamy wyliczoną przewagę jednostek, ale żeby być stuprocentowo pewnym wygranej musimy iść na bój z przewagą 4 jednostek. Denerwuje mnie, że czasem zwykły traf może pokrzyżować nam plany. Z drugiej strony wiem, że niektórzy doceniają ten dreszczyk emocji i chwilę niepewności przy walce, a nie przepadają za suchą kalkulacją. Ja należę do tych drugich, więc dla mnie ta walka to najsłabszy punkt Cyklad.

Podsumowując Cyklady: Legendarna Edycja jest lekko zmodyfikowaną nowszą wersją gry sprzed 16 lat. Dostajemy grę podstawową z dodatkiem, z większą planszą i zmienionym torem licytacji, ale to dalej stare, dobre Cyklady, czyli rodzinne area control, którego jesteście w stanie nauczyć każdego miłośnika negatywnej interakcji!

Plusy
Łatwe i intuicyjne zasady, pozwalające zapoznać się z grą każdemu.
Organizer na komponenty w środku pudełka.
Możliwość gry w kilku trybach: standardowym, drużynowym i pojedynkowym
Dobrze się skaluje.
Minusy
Lowosowy czynnik w walkach.
Mapa zajmuje bardzo dużo miejsca, przez co ciężko, aby wszyscy gracze dobrze widzieli planszę licytacji.
Brak figurek jednostek, potworów i herosów.

Heroes of Land, Air & Sea

HoLAS, ponieważ tak potocznie można nazywać ten epicki 4X o długim tytule, to gra której bardzo wyczekiwałem na naszym rodzimym rynku, mam więc nadzieję, że wydawca pokusi się o dodatku.

W tej grze będziemy rozwijać naszą stolicę, eksplorować mapę, zbierać surowce, produkować wojsko i walczyć z innymi rasami. A co mamy w podstawce? Ludzi, elfów, krasnoludy i orków! Czujecie tu klimat Warcrafta? Jak najbardziej prawidłowe skojarzenie, można tu poczuć się jak w walce o Azeroth, chociaż tu świat nazywa się Aughmoore – no podobnie prawda?

To co wyróżnia ten tytuł, oprócz doskonałej jakości wykonania, to system wykonywania akcji przez graczy, gdy zdecydujemy się wykorzystać jeden z naszych dwóch znaczników akcji na wykonanie jakiejś, pozostali gracze mogą ją powtórzyć (używając jednak robotników – wciąż mają dostępne swoje znaczniki). Możemy jednak powtórzyć tylko akcje związane z budowaniem, rekrutowaniem czy czarami, tych odnoszących się do przemieszczania jednostek po planszy, nie możemy powtórzyć po innych graczach. Wszystko to tworzy pewnego rodzaju strategie i wpływa mocno na rozgrywkę.

Wracając jeszcze na chwilę do jakości i zawartości Heroes of Land, Air & Sea, pudło jest wypchane po brzegi, mamy tu sporo figurek w tematycznych kolorach (elfy są zielone), talie kart czarów, dużo znaczników eksploracji, grube planszetki graczy, albo na przykład drewniany znacznik pierwszego gracza. Świetnie to wygląda, spójrzcie zresztą sami!

Heroes of Land, Air & Sea – wrażenia

Uwielbiam takie gry, nie będę owijał w bawełnę. HoLAS to jest dokładnie to co lubię, czy to ze względu na setting i podobieństwa do Warcrafta, czy też przez sam gatunek (kocham tytuły z mechaniką area control). Rozwijanie swojej frakcji, tworzenie armii, walka z innymi i gra nad stołem, to jest to, czego oczekuję po planszówkach. Tutaj to wszystko mamy, nie zawiodłem się.

Czy Heroes of Land, Air & Sea posiada minusy? Zdecydowanie i to całkiem sporo, zaczynając na przykład od efektu kuli śnieżnej, ponieważ jak kogoś dociśniemy na planszy mocno i sami fajnie się rozwiniemy, to ciężko może być nas zatrzymać. Gra też bardzo mocno propsuje agresywny styl gry i walki. To w sumie może być plus dla niektórych, ciężko więc akurat patrzeć na ten aspekt tytuły, powiem tylko tyle – wywołanie walki już daje nam 1 punkt zwycięstwa, bez względu na wynik.

Mamy tu też pewną losowość, dociąg kart czarów – tutaj niektóre mogą siąść nam bardziej, ponieważ niektóre przydadzą się już na początku gry, a inne raczej będą dobre później (na przykład reakcyjne). Druga sprawa to żetony eksploracji, czasem zdobędziemy tylko 1 wybrany zasób, a innym razem będziemy mogli tanio pozyskać wojownika (nie tracąc akcji rekrutacji) i tutaj może się zacząć ów efekt kuli śnieżnej dominacji nad innym graczem.

Gra mi się podoba, bez względu na wszystko, mocna asymetria frakcji wymaga tego,  aby sprawdzić grę każdą z nich, ponieważ zmienia to trochę styl rozgrywki, inaczej gramy agresywnymi orkami, a inaczej magicznymi elfami. Tylko mogę sobie wyobrazić, jak epicko grałoby się na 6 osób (podstawka tylko an 4) z innymi frakcjami. Galakta proszę wydaj dodatki <3

Plusy
Wykonanie
(gruba tektura, drewniane elementy)
Asymetria frakcji
Klimacik Warcrafta 😉
Niski downtime (powtórzenie akcji po innych – mechanika follow)
Sam system akcji – proste zasady gry
Minusy
Efekt kuli śnieżnej
Losowość kart i żetonów eksploracji
Może się dłużyć
Na mapie jest za blisko do innych graczy – ale to już bardzo subiektywne odczucie!

Pax Hispanica

Pax Hispanica to reedycja gry Phila Eklunda pod szyldem serii PAX. Podobnie jak w pozostałych grach serii gracze będą próbować wykorzystać historyczne tło i wydarzenia do zdobycia jak największych wpływów, a w konsekwencji do zwycięstwa. Akcja gry toczy się na Karaibach w XVII wieku. Gracze wcielają się w młodzieńców, którzy od początkowego statusu nowicjusza, będą starali się uzyskiwać tytuły, bogactwo i potęgę, oraz, być może, wpływać na losy regionu. Od tego czy gracze zostaną misjonarzem, korsarzem, kolonistą czy wiernym poddanym króla, zależy ich ścieżka do zwycięstwa.

Na czas gry składają się okresy, z których każdy trwa cztery „lata”. Każdy „rok” (rok Towarów, rok Licytacji, rok Akcji i rok Żeglugi) przedstawia kolejne fazy rundy. O ile stylizowana mapa regionów wokół Morza Karaibskiego stanowi najbardziej widowiskowy element Pax Hispanica, to sercem rozgrywki jest plansza filozofii. To tutaj gracze będą walczyć o jak najlepszą pozycję na ścieżkach zawodów. Odpowiednio wcześnie zdobyta profesja umożliwia łatwiejsze zdobywanie potężniejszych kart rynku. Brak zawodu zmusza nas do licytowania kart i być może sprawi, że zaczniemy rok akcji bez nowych kart! Dojście odpowiednio daleko na właściwym torze profesji jest jednym z warunków niezbędnych do zwycięstwa.

Skoro są Karaiby, to muszą być też i piraci! W Pax Hispanica gracze mają możliwość wysłania floty na morza (w roku Żeglugi). Każdy gracz żegluje pojedynczo, ale nie oznacza to, że floty kilku graczy się nie spotkają. Jeżeli flota aktywnego gracza zdobędzie skarb, może ona zostać powstrzymana przez przeciwnika, o ile dysponuje własną flotą, i kartą odpowiedniego akwenu na którym ma do powstrzymania dojść. Potyczki morskie rozpatrywane są przez zagranie kart bitwy, które działają na zasadzie rozbudowanego „kamień, papier, nożyce”.

Rozgrywka w Pax Hispanica kończy się natychmiastowym zwycięstwem po osiągnięciu przez jednego z graczy, jednego z czterech warunków zwycięstwa. Jeżeli nikomu się to nie uda przed osiągnięciem ustalonego limitu rund, wygrywa gracz najbardziej dominujący na mapie. 

Pax Hispanica – wrażenia

Powiedzieć, że Pax Hispanica jest grą złożoną, to nie powiedzieć nic. Mnie osobiście trudniej było przyswoić zasady Hispaniki, niż na przykład Pax Renaissance. Pomimo podobnego poziomu trudności, Pax Hispanica jest grą z inną dynamiką niż słynny Renesans. Muszę przyznać, że potrzebowałem kilku rozgrywek, aby tę grę polubić, ale w końcu, po kilku rozgrywkach „kliknęło” i z czystym sumieniem mogę polecić tę grę.

Jednym z powodów, dla których zajęło to tyle czasu, jest pewnie długość rozgrywki i problem ze znalezieniem chętnych graczy na dłuższe posiedzenie. Gra oferuje trzy tryby długości rozgrywki. Najkrótszy może być dobry do nauki zasad, ale nie pozwala poczuć w pełni tego co Pax Hispanica oferuje. Średni i długi to już pełnoprawna rozgrywka, ale może potrwać nawet do 5 godzin (z tłumaczeniem), jeżeli gracze będą skutecznie nie dopuszczać siebie nawzajem do zdobycia zwycięstwa natychmiastowego.

No właśnie, blokowanie zwycięstwa innym graczom, jest równie ważne co dążenie do własnego celu. Istotne jest również to, co dzieje się ponad planszą. Wymiana gotówki jest uwolniona, można nawet w pewnych momentach handlować kartami. Oczywiście jest to gra o piratach, więc można też kłamać, oszukiwać i zdradzać, a zawarte umowy łamać. Frakcje graczy są asymetryczne i na przykład Hiszpania zaczyna ze sporą przewagą w koloniach. Jeżeli na początku inni gracze nie zjednoczą się przeciw Hiszpanii, później tę przewagę trudno będzie obniżyć.

Jak na grę o piratach, walki morskie są mało satysfakcjonujące i sprowadza się do zagrania w bardziej rozbudowane „kamień, papier, nożyce”. Jakiś wpływ ma wielkość floty i doświadczenie na morzu kapitana, ale tylko w niektórych sytuacjach.

Do Pax Hispanica dokupiłem dwa mini dodatki. Konkwistadorzy, oraz Skarby i Omeny. Ten pierwszy niweluje przewagę Hiszpanii i dodaje żetony odkryć, a ten drugi pozwala na losowy układ produkowanych dóbr w roku towarów, oraz losowy dobór Omenów – wydarzeń, które zmieniają zasady dla wszystkich na daną rundę. Oba mogę polecić i żałuję, że nie są dołączane do podstawowej wersji gry. Każdy dodatek to około 30-40 zł do i tak niemałej ceny edycji podstawowej.

Plusy
Świetne ulokowanie historyczne
Ciekawa mechanika potyczek na planszy filozofii
Wymagająca asymetria frakcjii
Powinni odnaleźć się w niej zarówno fani Euro jak i AreaControlek
Minusy
Brak pomocy gracza w opakowaniu
Duża ilość zasad, które trzeba po prostu pamiętać
Wykonanie elementów nieadekwatne do ceny

Podsumowanie

Wiemy że od publikacji drugiego wpisu trochę minęło, dlatego też niniejszy artykuł tyczył się czterech tytułów. Jak widzicie, każda ze wspomnianych gier jest inna, ciekawa i warto dać jej szansę! A my taką szansę dajemy wam na naszych licznych wydarzeniach w Trójmieście.

Każdy z tytułów ogrywaliśmy w różnych składach, przez wiele tygodni spotkań, dlatego pamiętajcie, że te wrażenia i odczucia mogą być inne od tego, gdy gracie cały czas ze znanym wam składem w zaciszu domowym! Naszym głównym celem jest prezentowanie wam gier, tak abyście mieli możliwość poznania nowości wydawniczych.

Dziękujemy Wydawnictwu Galakta za możliwość sprawdzenia, zaprezentowania i zrecenzowania gier!

Podobne wpisy GE3Ka

Diuna Imperium powraca! "Powstanie" to więcej niż dodatek. Szpiedzy, czerwie i nowe strategie. Czy warto wrócić na Arrakis? Recenzja gry.

Sushi Go! 10. rocznica to odświeżone jubileuszowe wydanie gry, która nie była dostępna w regularnej sprzedaży dłuższy czas. Zobaczmy co kryje rocznicowa edycja tego tytułu!