Ekosystem 3: Sawanna to rodzinna gra karciana z mechaniką draftu. Gracze układają swój własny ekosystem. Tym razem przenosimy się na dziką sawannę, na której o punkty rywalizować będą roślinożercy, mięsożercy i padlinożercy. Świetnie jest to ukazane, dzięki polowaniu gepardów i lwów na gazele i zebry. Upolowane karty chowa się do pudełka, pozostawiając dziury w układzie, te dziury są sednem zdobywania punktów dla hien i sępów, którzy zadowolą się resztkami po zdobyczach silniejszych drapieżników.
W Ekosystemie: Sawanna bardzo podoba mi się, jak karty odzwierciedlają zachowanie zwierząt. Podobają mi się zależności między nimi. Przy wodopoju chcemy mieć różne zwierzęta, zebry chcą być w pobliżu trawy, ale gdzieś obok może czaić się lew, który stanowi zagrożenie. Żyrafa lubi wysokie drzewa, a słonie lubią trzymać się w swoim towarzystwie. Wszystko ma sens i spina się idealnie. Do tego ta kolorystyka i piękne ilustracje, które już wcześniej chwaliłam. W tej wersji nie wolno bać się poświęcania roślinożerców, bo ich punktacja jest przed drapieżnikami, więc nie musimy bać się straty.
Wydaje mi się, że Sawanna jest nieco trudniejsza niż jej poprzedniczki. Jednak wciąż jest to lekka, rodzinna gierka na 20 minut. Daje dużo możliwości rozbudowywania swojego układu i pozwala pogłówkować. Przyjazny temat i oprawa graficzna, tylko potęgują pozytywne odczucia i zachęcają do szybkiego powrotu do tej gry. Na wielki plus zasługuje również aplikacja do liczenia punktów. Jest łatwa w obsłudze i skutecznie przyspiesza ten etap gry. Jednak zalecam pierwszą partię policzyć ręcznie, gdyż pozwala to zobaczyć, w jaki sposób punktują padlinożercy, gdy zostają puste miejsca po drapieżnikach.
Na koniec kilka słów o skalowaniu i regrywalności w Ekosystemie: Sawanna. Zagrałam partie w dwóch, trzech i czerech graczy. Nie udało mi się zebrać większego składu, ale jestem przekonana, że działa on tak samo dobrze, jak w poprzednich częściach. Największą wadą dużej liczby graczy jest też zajęcie dużej powierzchni stołu. Poza tym w każdym składzie gra się świetnie. Na trzech i dwóch graczy może tylko jest za dużo kart i część z nich nigdy nie wyjdzie, dlatego też w swoich rozgrywkach zaczęłam później dzielić karty tak, aby dostosować do gry dwu i trzyosobowej, przy większej liczbie graczy nie uważam, żeby to było potrzebne przy większej liczbie graczy. Solo rozgrywki są o tyle ciekawe, że z jednej strony układamy swój układ, który chce jak najlepiej zapunktować, a z drugiej układamy ekosystem bota-przeciwnika, który ma zdobyć, jak najmniej punktów. Jest to bardzo ciekaw i działa. Co do regrywalności to właściwie ciągle bazujemy na tych samych kartach i zawsze układamy je podobnie, bo tego wymagają zasady punktowania, mimo to ja bardzo lubię tę układankę. Zawsze wybieramy z innej puli kart na ręce, nigdy nie możemy być pewni, co nam się trafi i w jakiej kolejności przyjdzie. Przyznam, że gra często będzie wyglądać podobnie, ale mnie się to jeszcze nie znudziło, w żadnej części Ekosystemu.