Slajd powitalny

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉

Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉
Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Recenzja: Dominion: W głąb lądu — najlepszy dodatek?
Przeczytaj najnowszy wpis GE3Ka
Recenzja: Dominion: W głąb lądu — najlepszy dodatek?

Najnowsza recenzja do poczytania 😉

Aleplanszówki
Polecamy jeden z najlepszych
sklepów internetowych dla geeków.
poprzedni slajd
następny slajd

Recenzja:
Blood Rage — Wikingowie do Valhalli

Mateusz Tabędzki

15/07/2024

Blood Rage razem z Rising Sun oraz Ankh: Bogowie Egiptu tworzą tak zwaną mitologiczną trylogię Erica Langa, mistrza gier Area Control. Jest to też najwyżej oceniana gra z tych trzech w rankingu użytkowników serwisu Planszeo. W moim osobistym rankingu jest jednak inaczej, powiedziałbym wręcz odwrotnie, ponieważ to właśnie Rising Suna lubię najbardziej.

Co wpływa na taką, a nie inną ocenę? Dlaczego mamy tak różne postrzeganie tych gier? Czemu Blood Rage nie skradł mojego serca? W niniejszej recenzji spróbujemy odnaleźć odpowiedzi na te i inne pytania. Zapraszam w podróż do Skandynawii, czeka nas nordycka przygoda!

Zawartość gry Blood Rage

Jak przystało na grę wydawnictwa CMON, mamy tu całkiem sporo plastiku, ale to nie jest cała zawartość pudełka. Klimatyczna i rozpoznawalna, czerwona okładka gry Blood Rage nastraja nas na epickie walki Wikingów w obliczu Ragnaroku. Zawartość pudełka wygląda następująco:

  • 102 karty (3 talie po 34 karty)
  • 36 żetonów (żetony plądrowania, zagłady, sagi, klanu i Ragnaroku)
  • 49 plastikowych figurek (po 10 na klan i 9 potworów z mitologii nordyckiej)
  • 52 kolorowe podstawki (w 4 kolorach do nałożenia na figurki)
  • 4 znaczniki chwały (tor punktacji)
  • 7 plansz (4 plansze klanów, plansza Walhalli,  epok i plansza główna)
  • instrukcja

Figurki zdecydowanie są ładne, szczegółowe, karty oraz żetony również, ale wielka szkoda, że plansze klanów, epok i Walhalli są jednowarstwowe. Zwłaszcza te pierwsze, na których kłaść będziemy karty czy zaznaczać żetonami wartość szału, czy inne rzeczy. Świetną robotę zrobiłyby tu dwuwarstwowe planszetki z wyżłobionymi torami do przesuwania znaczników. 

Skrót zasad gry Blood Rage

Rozgrywka w Blood Rage jest bardzo dobrze uporządkowana dzięki Planszy Epok, która pokazuje, jak wygląda przebieg gry i w którym miejscu się aktualnie znajdujemy. Blood Rage rozgrywany jest w serii 3 dużych rund nazywanych właśnie epokami, a każda z nich podzielona jest na 6 faz. O nich za chwilę. Na środku stołu umieszczona jest plansza główna, gdzie będziemy umieszczać figurki, a każdy z graczy ma swoją Planszę Klanu, na której zaznaczamy swoje zasoby, statystyki i rozwinięcia. W swoich zasobach mamy również figurki Jarla, Drakkar oraz 8 wojowników.

Wracając do przebiegu rund, rozgrywamy kolejno takie oto fazy:

  • Faza Darów Bogów (draft kart, każdy będzie miał 6 kart akcji)
  • Faza Akcji (zagrywamy kolejno po 1 karcie wydając na nią zasób – Szał)
  • Faza Odrzucenia Kart (możemy zachować tylko 1 kartę na kolejną epokę)
  • Faza Wypraw (realizujemy zagrane karty, sprawdzamy warunki)
  • Faza Ragnaroku (jeden z regionów zostaje zniszczony, jednostki giną)
  • Faza Powrotu z Walhalli (do zasobów wracają figurki, które umarły)

Można śmiało przyjąć, że połowa tych faz w Blood Rage to fazy porządkowania planszy, czy przygotowywania się do kolejnej rundy, a najważniejszą fazą jest Faza Akcji. To tutaj zagrywamy jedną z naszych kart i/lub umieszczamy nowe figurki na planszy, przesuwamy te, które już są na planszy oraz walczymy z innymi klanami. Wszystko to aby splądrować regiony, dostać bonusy, kontrolować tereny pod realizowane wyprawy, a czasem umrzeć chwalebną śmiercią, która również przyniesie punkty zwycięstwa!

Skalowalność i regrywalność gry
Blood Rage

Skalowalność

Rozgrywka jest możliwa w 5 osób, jeśli posiadamy dodatek, a więc warto ocenić to, jak dobrze gra się tylko w dwójkę, a jak w maksymalnym składzie.  To, co jest istotne, to fakt, że gra ma mechanikę draftu kart i w zależności od liczby graczy, trzeba odpowiednio wydzielić talię, którą gramy. To trochę męczący aspekt, zwłaszcza jeśli gramy w różnym składzie w planszówki.

Blood Rage jest tytułem z gatunku Area Control, tak więc z założenia, najlepiej gra się w maksymalnym składzie, ale to nie znaczy, że w mniej osób jest gorzej! Jak wygląda różnica w samej grze? Pod koniec każdej epoki niszczony jest jeden z regionów, a w zależności od liczby graczy również na starcie niszczymy kilka regionów. Wszystko to po to, aby zawsze było ciasno, aby była walka, aby się działo! Gra więc skaluje się całkiem dobrze, chociaż osobiście w dwie osoby nie grałbym w gry z gatunku Area Control. Zabieramy dużo fajnych aspektów tego gatunku, jak sojusze, zdrady, gra nad stołem i nagadywanie jednego gracza na drugiego.

Co innego Wojna o Pierścień, ale o tym wkrótce osobny materiał 😉

Regrywalność

Dzięki dużej liczbie kart, losowości umieszczania żetonów nagród i miejsca Ragnaroku, można mieć odczucie, że każda partia jest inna. Dużo również zależy od tego z kim gramy, a po wielu partiach w Blood Rage nie odczuwam powtarzalności partii.

Wracając jeszcze na chwilę do kart, gdy wykonujemy draft w każdej rundzie, część z nich jest odrzucana, więc nie jest tak, że w każdej partii gramy wszystkimi kartami. I nie mam tu na myśli tej zależności od liczby graczy (bo wtedy też usuwamy część kart), ale po prostu z rozdanych każdemu graczowi 8 kart, finalnie kończymy draft z 6 wybranymi, a 2 karty (razy liczba graczy) jest odkładane do pudełka. To powoduje, że czasem jakieś rozwinięcie klanu czy potwór po prostu nie będą grać, a to podbija regrywalność i urozmaicenia rozgrywkę.

Wrażenia z rozgrywki w Blood Rage

Jak wspomniałem na początku recenzji, Blood Rage najmniej mi się podoba z całej mitologicznej trylogii Erica Langa, ale na recenzje Rising Suna i Ankha jeszcze przyjdzie kiedyś czas 😉 Może to po prostu moje uprzedzenia, ale jestem fanem gier area control, a nie graveyard control. Odpowiednie umieranie za dużo punktów? Średnio mi leży, chociaż BR to wciąż dobra gra, a RS ma ten sam motyw, ale posiadają również świetną mechanikę walki.

Wracając do Blood Rage, to co ma ogromne znaczenie w odbiorze tej gry, jak i fanu z rozgrywki, to znajomość kart. Ta gra bardzo mocno opiera się na wydraftowanych kartach i gracze, którzy rozegrali kilka partii, będą mieli przewagę nad tymi, co siadają do tytułu pierwszy raz. Przykład z życia, wygrałem niedawno, mając ponad 200 punktów, a piąty gracz miał ich tylko 40. Różnica jest odczuwalna i chociaż instrukcja sugeruje, aby w pierwszej rozgrywce wylosować graczom karty, zamiast draftu… to jest to takie losowe, że aż jeszcze mniej sprawiedliwie w moim odczuciu.

Gra jest na pewno bardzo płynna i dynamiczna, a grając na więcej graczy, jest również ciasno i dużo się dzieje. Szybkie tury, w których wykonujemy kolejno po jednej akcji, a także dosyć prosty i sprawny system walki, nie ma w grze zbyt dużo przerw, nie czuć tutaj znużenia. Co epokę dostajemy coraz lepsze karty, mamy też więcej zasobów, możliwości i więcej punktów do zdobycia. Sumarycznie czas rozgrywki to około 30 minut na gracza.

Na minus jednak muszę wskazać planszetki graczy, cienki papier. Niestety tak niskiej jakości planszetki to chyba standard od lat w planszówkach… wielka szkoda. Jest tu też kilka mało intuicyjnych rzeczy, jak walka z innymi klanami, która odbywa sie tylko jeśli ktoś wykonuje akcję plądrowania danego regionu, więc w splądrowanym regionie już nie zawalczymy. Można też wygrać walkę, a nie plądrować (nie my zainicjowaliśmy akcję). Niby to wszystko ma sens, ale na początku może się graczom pomieszać. Niektóre kombinacje kart robią też chore combosy, które nie powinny istnieć, chociaż dają jednocześnie dużo satysfakcji i zabawy z rozgrywki, no a przynajmniej danemu graczowi 😉

Podsumowanie

Blood Rage mimo swojej premiery w 2015 roku, wciąż jest świetną grą, po którą regularnie sięga wielu z nas. Na to wskazuje między innymi wysoka pozycja w rankingu serwisu Planszeo. Gra stworzona przez Erica Langa, mistrza gatunku area control, czy to znaczy, że jest dobra? Swoim wykonaniem, dynamiką i czasem rozgrywki zachęci wielu. Bez wątpienia też znajdzie się tu kilka minusów, a także rozwiązań, które po prostu nie pasują części graczy. I ja właśnie jestem jednym z takich graczy.

Czy to znaczy, że nie doceniam Blood Rage’a? Doceniam zdecydowanie i nie pozbędę się go z kolekcji, chętnie siądę raz na jakiś czas, jednak jeśli mam wybór, to raczej sięgnę po inne tytuły. Jeśli lubicie nordyckie klimaty i mechanikę draftu, zdecydowanie polecam sprawdzić Blood Rage. Może to właśnie wy zasiądziecie dumnie z przodkami w Walhalli?

Plusy
Świetne figurki, czuć klimat
Dynamiczna, bez dużego downtime'u
Dobrze się skaluje, chociaż lepiej się gra w więcej osób
Spora regrywalność, a są jeszcze różne dodatki!
Proste do wytłumaczenia zasady, ale jest głębia strategii i budowania combosów z kart
Minusy
Cienkie planszetki... jak zawsze
Draft kart daje dużą przewagę doświadczonym graczom nad nowymi wikingami 😉
W sumie to dosyć często graveyard control zamiast area control, ale co kto lubi, taki mamy tu klimat
Dosyć statyczna, nie każdy polubi tego typu "dudes on map"

Ranking najlepszych gier zobaczysz na Planszeo!
Zerknij na ofertę w naszym lokalnym sklepie partnerskim Aleplanszówki!

Komentarze

Podobne wpisy GE3Ka

Dominion: W głąb lądu to jest taki dodatek, jaki lubię. To jest taki rodzaj Dominiona, w który chcę grać. Zobaczcie dlaczego! Zapraszam do recenzji

Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom to gra kooperacyja, w której staramy się powstrzymać agentów Białej Ręki i uratować dzieła sztuki z całego świata.