Recenzja:
Dolina żywiołów — poskrom magiczne stworzenia!

Katarzyna Olech

09/05/2025

Czy kiedykolwiek marzyliście o poskromieniu magicznych stworzeń? Czy chcieliście poznać i zobaczyć w jednym miejscu postacie z różnych mitologii i książek fantasy? Jeśli odpowiedź na powyższe pytania brzmiała „tak”, to Dolina żywiołów jest grą dla Was!

Dolina żywiołów to rodzinna gra karciana, w której budujemy swoje tableau i rozkręcamy silniczek, ścigając się przy tym o zdobycie 60 punktów. Gra ma piękne ilustracje, proste zasady i sporo możliwości kombinowania i szukania różnych strategii.

Jeśli jesteście fanami szybkich gier karcianych, w których należy szukać zależności między kartami, to ta recenzja jest dla Was!

Zawartość gry
Dolina żywiołów

W pudełku Doliny żywiołów znajdziecie:
▪️ plansza gry — wyznacza ona pola, przy których pojawiają się karty oraz pokazuje, ile otrzymamy żetonów magicznych kamieni, gdy kartę sprzedamy.
▪️ plansza punktacji, znaczniki punktacji oraz znacznik rundy — na planszy zaznaczamy punkty graczy oraz aktualną rundę gry.
▪️ 42 żetony magicznych kamieni o wartości 1, 3 oraz 6.
▪️ drewniany znacznik pierwszego gracza (przekazywany co rundę).
▪️ 4 płytki graczy oraz 8 znaczników graczy — płytki graczy określają kolor, którym gramy oraz wskazują punktację powyżej 60 punktów. Znaczniki są w kolorach graczy i służą do rezerwowania kart na planszy gry.
▪️ 70 kart — występują w 5 rodzajach (ogień, woda, ziemia, powietrze i smoki), przedstawiają różne stworzenia, które po opłaceniu kosztu zagrywamy do swojego obszaru. Karty mogą być z efektem stałym, natychmiastowym lub aktywowany. Najwięcej zabawy sprawia szukanie zależności między akcjami i umiejętne ich wykorzystywanie.

Pudełko Doliny żywiołów jest średniej wielkości o wymiarze 25,5×25,5×6,0 cm. W środku znajdziecie kolorową, tekturową wypraskę z jednym „kanionem” na komponenty i drugim dopasowanym miejscem na karty. Karty idealnie mieszczą się w koszulkach. Wymiary kart to 64×89 mm. Same karty wydają się dość dobrze wykonane, są płótnowane i po kilku rozgrywkach nie było śladów użytkowania. Drewniane komponenty, choć proste, to również dobrze wykonane. Najsłabsze rozwiązanie graficzne widać na planszy punktacji. Liczby idą wężykiem raz w lewo, raz w prawo, to zawsze prowadzi do pomyłek. Trzeba bardzo zwracać uwagę, w którą stronę tym razem przesunąć pionek.

Skrót zasad Doliny żywiołów

Każdy gracz otrzymuje dwa drewniane znaczniki w wybranym kolorze. Mniejsze znaczniki układamy na torze punktacji oraz torze rund.

W każdej rundzie wykłada się dwa razy więcej kart, niż graczy uczestniczy w rozgrywce. Począwszy od pierwszego gracza, każdy kładzie znacznik po jednym znaczniku na jednej z kart, tym samym ją rezerwując. Gdy ostatni gracz zarezerwuje kartę, odwracamy kolejność i drugi znacznik kładziemy od ostatniego do pierwszego gracza. Po tej fazie, znów zaczynając od pierwszego gracza, każdy może wykonać jedną z czterech akcji w dowolnej kolejności i liczbie.

  • sprzedaż stworzenia — kartę można odrzucić z gry i pobrać wskazane na planszy żetony magicznych kamieni.
  • przywołanie stworzenia — wzięcie karty na rękę.
  • poskromienie stworzenia — zagranie na swój obszar karty z ręki, płacąc kosz wskazany na karcie.
  • wypuszczenie stworzenia — usunięcie karty z obszaru, płacąc tyle magicznych kamieni, ile obecnie wskazuje znacznik rund.

To właściwie tyle z zasad. Dużo niuansów jest na samych kartach. Tam jest opisane sedno gry i widać między nimi wiele zależności. Karty mogą mieć trzy efekty: natychmiastowy, stały i odpalany raz na rundę. Kart w obszarze można mieć maksymalnie tyle, ile obecnie wskazuje znacznik rund. Ostatnią i bardzo ważną zasadą jest możliwość posiadania maksymalnie czterech żetonów magicznych kamieni. Nie można ich rozmieniać ani pogrubiać. Gdy mielibyśmy dostać więcej żetonów niż nasz limit, musimy odrzucić do czterech.

Dolinę żywiołów kończy się, gdy któryś z graczy zdobędzie 60 lub więcej punktów, lub po 10 rundzie. Rozgrywkę dogrywamy do końca rundy. Grę wygrywa gracz z największą liczbą punktów.

Skalowalność i regrywalność
Doliny żywiołów

Skalowalność

Dolina żywiołów, według moich odczuć po rozgrywkach, skaluje się bardzo dobrze. Grałam w każdym składzie i nie widzę wielkich różnic w liczbie graczy. Dwuosobowe rozgrywki są bardziej kontrolowane, bo gracze mogą blokować sobie karty, gdyż wybierają ich aż 50%. W maksymalnym składzie ta kontrola się znacząco rozmywa. Z wyłożonych kart weźmiemy 25% i ciężko zabierać karty innym, w takich partiach raczej gramy pod siebie, jednak szczęście może sprzyjać komuś bardziej. Choć jest to zauważalna różnica, nie uważam, żeby to była wielka wada i moim zdaniem nie wpływa znacząco na skalowalność.

Regrywalność

W pudełku znajdziecie zaledwie 70 kart. Jak na grę karcianą, to bardzo mało. Zwłaszcza, że grając w 4 osoby jest ogromne prawdopodobieństwo, że po pierwszej partii, zobaczycie już wszystkie karty. Grając w 2 osoby może zająć Wam to 2-3 partyjki, ale to wciąż bardzo szybko. Po poznaniu kart, zaczynamy zauważać zależności między nimi i staramy się iść w jakąś strategię. Dlatego też znajomość kart w Dolinie żywiołów jest dość istotna. Stąd liczba tych 70 kart może nie jest aż taką wadą, jednak ja bym wolała mieć ich przynajmniej o połowię więcej. Mając ich małą liczbę zwiększamy szanse, że do gry wejdzie karta, na którą czekaliśmy, jednak po kilkudziesięciu partiach wyobrażam sobie, że może się ona znudzić i stać się powtarzalna. Osobiście jeszcze tego nie doświadczyłam, zagrałam 13 razy i pomimo znajomości kart nie zawsze szłam w to samo. Wiele zależy od kolejności, w jakiej wychodzą poszczególne karty. Niektóre są dobre na początku, inne pod koniec rozgrywki. Najlepszym rozwiązaniem, jakie widzę dla przedłużenia żywotności Doliny żywiołów to rozszerzenia w postaci złożonych talii kolejnych 70 kart, których nie powinno się mieszać lub są określone wytyczne, w jaki sposób mieszać talie. Wtedy gracze mogliby sami zdecydować, z którą talią dziś zagrają. 

Wrażenia z Doliny żywiołów

Kiedy pierwszy raz zagrałam w Dolinę żywiołów, moim pierwszym skojarzeniem było „uproszczone Pory Roku„. Gry mają podobny trzon. Gdybyście wyrzucili z Pór Roku 75% gry, moglibyście otrzymać, to co jest w Dolinie żywiołów. Gracze pozyskują i zagrywają karty. Muszą dysponować miejscem w swoim obszarze i dobrze zarządzać zasobami, by móc opłacić karty stworzeń. Karty wzajemnie na siebie oddziałują i cała zabawa polega na tym, żeby wystawić takie karty, które „combują się” ze sobą. Tematycznie też obie gry nawiązują do magicznych stworzeń. To, co wyróżnia Dolinę żywiołów to brak zarządzania czasem, otwarty draft zamiast zamkniętego oraz dużo krótszy czas rozgrywki. Dzięki temu Dolina żywiołów zastąpiła mi Pory roku, łatwiej jest tę grę przedstawić nowym graczom i łatwiej jest w nią zagrać wieczorem po pracy, gdyż przygotowanie i rozgrywka nie zajmują dużo czasu.

Nie można nie wspomnieć o szacie graficznej Doliny żywiołów. Kilkukrotnie, pokazując tę grę na trójmiejskich wydarzeniach, słyszałam zachwyty nad pięknie zilustrowanymi kartami. Dodatkowo podoba mi się wyróżnienie kart na pięć rodzajów, gdzie w każdym znajdziemy postacie z różnych kulturowych odniesień, które pasują do określonego typu. W grze znajdziecie odniesienia do mitologii, do legend, do świata fantasy i wielu innych.

Czymś, co wyróżnia Dolinę żywiołów, jest zarządzanie żetonami kamieni. Występują one w trzech nominałach. Możemy mieć tylko cztery żetony bez względu na ich wartość. A zagrywając kartę do obszaru, opłacamy koszt bez zwrotu reszty. Dlatego najkorzystniej dla jest kupić kartę za dokładną cenę, jednak nie zawsze jest to możliwe przy tych ograniczeniach. Ta zależność dodaje ciekawych przemyśleń, w jakiej kolejności powinniśmy zagrywać i zdobywać karty. Proste rozwiązanie, a naprawdę wzbogaca i wyróżnia tę karciankę.

Wspomniana w „regrywalności” znajomość kart bardzo pomaga i daje dużo zabawy. Znając je, wiemy, w co możemy iść, na czym się skupić, co próbować zrobić. Po 13 partiach widzę już pewne schematy kart, które ze sobą działają perfekcyjnie i dążę do ich zdobycia lub staram się blokować przeciwnika, by do takich kombinacji nie doprowadzić. Jednak nawet wiedząc, co powinniśmy zrobić, gra nie zawsze układa się po naszej myśli. Często trzeba wymyślać taktykę na bieżąco i kombinować, jak coś zrobić, by wyjść najlepiej. Przy tych wszystkich zależnościach trzeba pamiętać również o tym, że ta gra to jest wyścig. Wyścig punktowy i można mieć świetnie działający silniczek, który daje nam fajne karty, wysokie nominały kamieni magicznych, ale mało przynosi punktów.

Największy minus Doliny żywiołów? Będzie to losowość. Gra karciana to wiadomo, że losowość występuje. Czasami wychodzą idealne karty dla naszych przeciwników i jeśli nie jesteście pierwszym graczem, to nie macie jak powstrzymać ich przed wzięciem tych kart. Nie jest to wg mnie ogromna wada, ale gdy gracze idą na torze punktów łeb w łeb, to większe szczęście w dojściu kart może mieć kluczowe znaczenie. Choć też losowość jest bardziej zauważalna w większym składzie, więc jeśli chcecie ją zminimalizować, to skuście się na partie dwuosobowe.

Podsumowanie Doliny żywiołów

Dolina żywiołów jest jedną z najlepszych karcianek, w jakie grałam w ostatnich latach. Szybka, prosta, zależności między kartami, silniczki, piękne grafiki, wszystko to sprawia, że chętnie wracam do tej gry i będę ją pokazywać nowych graczom z przyjemnością.

Plusy
Proste zasady i odpowiedni czas rozgrywki.
Przepiękne ilustracje na kartach.
Szukanie zależności między kartami i budowanie silniczka.
Taktyka kombinacji kart zależy od tego, co wyjdzie na planszę.
Łatwo nauczyć nowych graczy.
Minusy
Losowość wychodzących kart.
Chciałabym więcej kart.

Dziękujemy Wydawnictwu Rebel  za przekazanie egzemplarza do recenzji! Zerknij na ofertę w naszym lokalnym sklepie partnerskim Aleplanszówki!

Komentarze

Podobne wpisy GE3Ka

Artykuł o kaczych grach planszowych z numerem 11 to tym razem aż 4 tytuły z końca ubiegłego roku! Hen Daleko, Art Society, Prasa w Druku, Jedziemy do Japonii! Znacie te gry?

Diuna Imperium powraca! "Powstanie" to więcej niż dodatek. Szpiedzy, czerwie i nowe strategie. Czy warto wrócić na Arrakis? Recenzja gry.