Slajd powitalny

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉

Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉
Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Recenzja: Biały Zamek — małe pudełko, wielka gra
Przeczytaj najnowszy wpis GE3Ka
Recenzja: Biały Zamek — małe pudełko, wielka gra

Najnowsza recenzja do poczytania 😉

Aleplanszówki
Polecamy jeden z najlepszych
sklepów internetowych dla geeków.
poprzedni slajd
następny slajd

Recenzja: Coatl — familijna gra logiczna

Mateusz Tabędzki

06/05/2021

Dawno nie miała tu miejsce żadna pełnoprawna recenzja gry planszowej, ale zmieniamy to w maju! W tym miesiącu królują u mnie abstrakcyjne gry logiczne, a na pierwszy ogień idzie Coatl od wydawnictwa Portal Games.

KO-AT-UL to pierzasty aztecki wąż, który kłapie na nas z okładki pięknego, kolorowego pudełka. Gdy na tegorocznym Portalconie dowiedziałem się o tym tytule, urzekł mnie z miejsca i wiedziałem, że koniecznie muszę go sprawdzić oraz napisać recenzję. I oto jest 😉

Autorzy: Etienne Dubois-Roy, Pascale Brassard
Ilustracje: SillyJellie
Liczba graczy: 1-4
Czas rozgrywki: około 15 minut na gracza
Wiek: 10+
Wydawca: Portal Games
Mechaniki: Contracts, Pattern Building, Set Collection, Puzzle
SCD: 189 zł

Sprawdź Coatl na stronie wydawcy!
Porównaj w serwisie Planszeo!

Odwiedź stronę Gramy w Planszowki!

Kilka słów o twórcach gry Coatl

Chciałbym przejść od razu do zawartości tego cudownego pudła, ale standardowo wypada powiedzieć kilka słów o twórcach. Jednak prawdę mówiąc, niezbyt jest co. Etienne Dubois-Roy oraz Pascale Brassard nie mają na swoim koncie żadnego innego tytułu, a przynajmniej tak mówi BoardGameGeek. Współpracują z małym kanadyjskim wydawcą — Synapses Games, oryginalnym wydawcą gry Coatl, który ma na swoim koncie jeszcze kilka gier podczas 3-letniej działalności w branży.

Trochę więcej, ale niedużo więcej, można powiedzieć o ilustratorce gry Coatl, SillyJellie, a właściwie Ellie Yong, której twórczość można obejrzeć szerzej na jej Instagramie, dowiemy się z niego, że tworzy również murale. A wracając do gier, zilustrowała jeszcze MATCH 5 i liczę, że ktoś wyda ten tytuł w naszym kraju w 2022.

Jako że nie ma zbyt dużej możliwości, aby napisać o twórcach, skupmy się na samym fakcie wydania gry Coatl przez Portal Games. Ja jestem lekko zaskoczony, bo jest to pewnego rodzaju ryzyko, sięgając po tytuł nieznanych twórców.  Moim zdaniem gra pasuje bardziej do linii wydawniczej 2Pionki, w której Prezes z ekipą wypuszczają tytuły bardziej rodzinne i imprezowe. To dosyć ciekawa decyzja muszę przyznać.

Co znajdziemy w środku?

Przechodzimy nareszcie do najważniejszej części 😉 Oczywiście bez umniejszania innym aspektom, ale Coatl to piękny, kolorowy abstrakt i taki właśnie ma być! Nie ma co oszukiwać, często kupujemy oczami, więc zerknijmy, co jest w środku!

  • AŻ 150 (!) plastikowych elementów węża: głowy, ogony i segmenty ciała w 5 kolorach (ładnie i szczegółowo wykonane, pasujące do siebie idealnie)
  • dwustronna plansza zasobów i punktacji
  • 70 kart proroctw i świątyń, to dzięki nim zdobywamy punkty w rozgrywce (ciekawa stylistyka związana z meksykańskim festiwalem śmierci i czaszek — Día de Muertos)
  • 3 piękne, płócienne woreczki na fragmenty Coatla — kojarzą się chyba z jakąś inną grą prawda 😉
  • znacznik pierwszego gracza oraz żetony ofiary
  • 4 cienkie plansze graczy do umieszczania zasobów (te niestety mnie lekko rozczarowały, powinny być grubsze)
  • tryb solo znajdujący się na 1 osobnej kartce!

Jest cudownie, wypraska fajnie i prosto zrobiona, tak że karty wejdą również w koszulkach, wgłębienia na żetony i planszetki. Wszystko ma swoje miejsce i bez zbędnych woreczków strunowych.

Krótko o zasadach rozgrywki

Rozgrywka w Coatl nie ma określonej ilości rund.  Podczas gry będziemy realizować karty Proroctw, to one razem z kartami Świątyń są pewnego rodzaju wytycznymi przy tworzeniu naszych azteckich węży. Gdy, któryś z graczy ukończy trzeciego Coatla, następuje koniec rozgrywki, ale uwaga! Wszyscy pozostali gracze mają jeszcze jedną rundę! Inną opcja jest oczywiście brak elementów do dobierania.

A jak dokładniej wygląda rozgrywka i pojedyncza runda?

Każdy gracz w swojej turze może zrobić jedną z 3 rzeczy:
– wziąć fragmenty smoka z planszy zasobów,
– dobrać karty Proroctw na rękę (dowolna ilość, limit do 5 na ręku),
– budować węża (nowego lub dobudowywać do już zaczętego).

Oczywiście to w dużym uproszczeniu, jest jeszcze dokładanie zasobów z woreczków na planszę główną, zasady, które tyczą się rozbudowy Coatla czy dodatkowe żetony ofiary, które możemy pominąć przy pierwszej rozgrywce i graniu z dziećmi.

Dodatkową trudność mogą sprawdzić wymagania przedstawione na kartach Proroctw i Świątyń, ale ikonografia została wyjaśniona na końcu instrukcji, a także po pierwszej partii będzie jasna i klarowna. Wymaga to po prostu wprawy i rozegrania tak niemalże we wszystkich planszowkach 😉

Aztecka mechanika, czy jest tu logika?

Tworząc recenzję gry Coatl, staram się iść podobnym torem co poprzednie artykuły i w tym miejscu powinien pojawić się spory opis mechanik, które tu występują. Jest to jedna dosyć prosta gra logiczna, swego rodzaju coś przypominającego puzzle i ciężko tu powiedzieć coś więcej. Bierzemy plastikowe elementy smoka i budujemy go 😉

W grze występuje ciekawy motyw końca rozgrywki, a mianowicie, gdy ktoś skończy swojego trzeciego smoka, kończy się bieżąca runda i wszyscy pozostali zawodnicy mają jeszcze jedną kolejkę. To pokazuje, że może nie warto kończyć szybciej gry, mamy przecież ruch mniej niż inni. To prosty i sprytny mechanizm, który przypomina mi trochę Brzdęka, tam również możemy szybko skończyć grę, a inni mają jeszcze trochę czasu na szukanie skarbów.

W grze Coatl negatywna interakcja jest bardzo niska, w końcu to pretendent do familijnego tytułu.  Podkradanie innym kart i elementów smoka raczej niezbyt ma sens, bo możemy sobie tylko zapchać rękę oraz planszę i wyrządzić więcej szkody niż pożytku z takiego działania. Skupiamy się na swoim obszarze gry, żeby w logiczny sposób budować węże tak, aby dały nam, jak najwięcej punktów. Co innego podkraść elementy, które i nam pasują —  to jak najbardziej 😉

Jedno mnie trochę zastanawia i dziwi, zaczynamy z pojedynczą kartą Świątyń, realizujemy ją i … nie mamy nic na ręku, chyba że gramy z żetonami i ich użyjemy, aby dobrać nową. A na stole leżą dwa odkryte stosy. Ciekawi mnie czemu nie zmieniono tego na przykładowo:

Gdy zrealizujemy kartę z ręki, dobieramy nową z zakrytego stosu kart Świątyń. Na stole leżą dwie odkryte karty, gdy zrealizujemy którąś z nich, odsłaniamy nową z zakrytego stosu.

Nie byłoby lepiej, prościej, wygodniej, bardziej standardowo?

Czy gra dobrze się skaluje?

Coatl na swoim pudełku informuje nas, że jest grą dla 1-4 graczy. Czy jednak gra działa dobrze w każdym składzie, a może rozgrywka na pewną ilość osób jest “tylko możliwa”, ale nie daje pełnej satysfakcji z gry? Tego z pudełka już się nie dowiemy 😉

Gdy rozkładaliśmy grę pierwszy raz, na dwie osoby, zdziwił mnie fakt, że układ jest identyczny, ta sama ilość elementów w woreczkach oraz na planszy zasobów. Cóż, niech tak będzie, grajmy… a potem przyszła partia na trzy oraz cztery osoby i okazało się, że dynamika gry, dobierania i dokładania segmentów smoka jest zupełnie inna!

Nie zrozumcie mnie źle, bo gra się równie przyjemnie, tylko mam odczucie, że na dwie osoby przemiał elementów jest zbyt mały, a w pełnym składzie odwrotnie — elementy ze stołu znikają zbyt szybko i trzeba zbierać je, póki jest okazja, nie ma co czekać. Czy to coś pozytywnego? Ciężko powiedzieć, chyba zależy już od gracza i jego podejścia do tematu abstraktów familijnych, a nie można zapominać, że to taki właśnie tytuł.

Co z trybem Solo?

Po rozegraniu kilku potyczek z automą jestem pod wrażeniem, w jaki sposób zostało to sprytnie wymyślone. Nasz “wirtualny” przeciwnik gra zupełnie co innego, realizuje same karty Proroctw, bez układania smoka oraz w dosyć łatwy sposób punktuje i to nawet kilkukrotnie w jednym ruchu. Wiemy jednak w jaki sposób zabiera elementy smoka oraz realizuje karty i możemy w to ingerować, planując w pewnym stopniu grę. Coatl solo to całkiem ciekawa opcja, gdy nikt z nami nie chce grać… ale kto by nie chciał zagrać w tak przepiękny familijny tytuł? Chyba tylko fani ciężkich eurasów 😉

Wrażenia i porównania

Siadając do gry Coatl, wiedziałem czego się po niej spodziewać. Miała być tu luźna, przyjemna rozgrywka. Szybki tytuł z pięknymi elementami gry. Miało to być coś, co spodoba się mojej narzeczonej, fance Azula i Sagrady, No i nie zawiodłem się! Ola również 😉

Nowy smoczy abstrakt od wydawnictwa Portal Games może premierę ma dopiero 20 maja, ale już jestem pewien, że będzie hitem na naszych planszowych stołach! Gra mimo wieku 10+ na pudełku jest odpowiednia nawet dla 7-8 latków, możemy na przykład usunąć dodatkowe żetony oraz pozwolić na modyfikowanie węża w trakcie gry. I tyle, już gra jest przystępniejsza dla młodszych!

Spoglądam tak teraz na karty w grze i mimo fenomenalnych grafik i tego azteckiego klimatu to muszę przyznać, że mogłyby być one bardziej zróżnicowane. Czy termin oddania pracy do druku był tak krótki, że nie udało się urozmaicić tego? Spójrzcie tylko na karty… szkoda, chociaż to oczywiście w żadnym stopniu nie umniejsza samej grze. Pewnie nawet część graczy nie zwróci na to uwagi.

A jak prezentuje się Coatl na tle innych tego typu gier?

Na naszym kallaxie mamy pełną kolekcje Azulów i Sagrady z dodatkami, Minerały, Gizmos, Kamienną Mandalę, Nova Lunę i jeszcze kilka pięknie wydanych gier logicznych, co daje nam dosyć klarowny obraz sytuacji, że to pudełko, wypchane fajnie wykonanymi kolorowymi elementami, jest warte swojej ceny i będziemy z Olą wracać do tej gry często. Po prostu warto, bo i również cenowo, nie odbiega od innych topowych abstraktów.

Podsumowanie

Cóż mogę rzec, jeśli ktoś nastawia się, że sięgając po Coatl, dostaje kolejną porcję dobrej zabawy, oprawionej w piękne kolorowe elementy rozgrywki — to właśnie tak jest! Nowość od wydawnictwa Portal Games nie zawiodła naszych oczekiwań i zajmie dumne miejsce na półce obok innych gier abstrakcyjnych. Gra jest prosta i przyjemna, chociaż nie zawsze karty i elementy na planszy pozwalają nam na realizację naszych celów, trzeba sporo kombinować i czasem zmienić strategię budowania węża podczas rozgrywki. Z mojej strony serdecznie polecam wszystkim fanom gier logicznych.

Plusy
pięknie wykonane kolorowe elementy, które przyciągną uwagę nieplanszówkowiczów 😉
ciekawy tryb solo
możliwość zmiany poziomu trudności rozgrywki
wyczuwalny klimat azteckiej kultury mimo, że to abstrakcyjna gra logiczna
duża róznorodność - wiele kart celów daje sporą regrywalność
Minusy
plansze gracza mogłyby być grubsze
praktycznie ta sama grafika na każdej karcie
dziwne rozwiązanie odnośnie realizowania kart Świątyń
9/10

Ocena: 9/10

Dziękujemy Wydawnictwu Portal Games  za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Porównaj oferty i dowiedz się więcej  o grze w serwisie Planszeo.
Sprawdź grę na stronie Gramy w Planszówki!

Komentarze

Podobne wpisy GE3Ka

Biały Zamek to euro z krwi i kości zamknięte w małym pudełku. Czy w zaledwie 9 akcjach jesteście w stanie zagwarantować swoją pozycję w pałacu Białej Czapli?

Florentynka Muu i Nogi stonogi na lodzie to dwie małe rodzinne nowości od wydawnictwa Egmont. Sprawdzamy, dlaczego to fajne edukacyjne tytuły dla najmłodszych!