Chciałbym od razu zaznaczyć, że na zdjęciach zobaczycie wiele elementów niedostępnych w standardowym wydaniu gry. Mowa tu przede wszystkim o trójwymiarowych heksach dostępnych w wydaniu Big Box, ale również o metalowych kostkach zasobów, czy znaczniku pierwszego gracza. Musicie mi wybaczyć tę małą nieścisłość, ale z uwagi na bycie ogromnym fanem serii nie mogłem nie zaopatrzyć się w lepszej jakości komponenty!
W pudełku Terraformacji Marsa znajdziemy całe zatrzęsienie kart Projektów podzielonych na 3 rodzaje (czerwone – wydarzeń, zielone – natychmiastowe oraz niebieskie – aktywne), 5 plansz graczy, 80 heksów oraz 400 znaczników podzielonych na kilka rodzajów: znaczniki graczy, znaczniki zasobów (w nominałach 1, 5, 10 jednostek), znaczniki postępu na torach… Oczywiście w pudle znajdziemy również planszę do gry!
Może wydawać się, że jest tego bardzo dużo, ale w gruncie rzeczy jedyne co może nas trochę przytłoczyć, to liczba kart. Zwłaszcza jeśli je zakoszulkujemy co serdecznie polecam z uwagi na średniej jakości wykonanie. Stos kart dumnie będzie leżał na stole, strasząc nas swoją wielkością. Na szczęście, sukcesywnie w czasie gry będziemy dobierać z niego kolejne karty, dzięki którym będziemy w stanie faktycznie terraformować Mars.
Zostając chwilę przy kartach, trzeba powiedzieć, że prezentują się one wyjątkowo ohydnie. Stockowe grafiki bywają lepsze i gorsze, ale sumarycznie, kierunek artystyczny TM jest bardzo specyficzny. Użycie takich, a nie innych artów sprawia, że mamy poczucie obcowania z jakimś naukowym czasopismem czy nawet książką do nauki, ale zdecydowanie potrafi odepchnąć ona nowych graczy od próby zagrania (współczesny gracz bardzo często „gra” oczami). I to nie jest tak, że FryxGames nie potrafiło zrobić ładnej grafiki, Ekspedycja Ares (druga gra z serii Terraformacji Marsa) ma naprawdę fajne grafiki!
Innym minusem, jaki muszę przytoczyć, mówiąc o wykonaniu, to nieszczęsne „planszetki” graczy będące zwykłym cienkim kawałkiem tekturki. Wystarczy mocniej dmuchnąć i kostki latają po niej na prawo i lewo, nie mówiąc już o trąceniu ręką. Na tych kartonikach wykładamy wszystkie nasze zasoby, pieniądze i ustawiamy wielkość produkcji tychże, więc naprawdę trzeba uważać, by po prostu sobie nie popsuć gry. Szczęście w nieszczęściu, wiele lat po premierze gry, przy okazji premiery dodatku Niepokoje (o którym opowiem niżej) wydawca pokusił się o wydanie bardziej współczesnych, dwuwarstwowych planszetek graczy, gdzie już nic nie powinno latać.
Ostatnią rzeczą, do jakiej się przyczepię to niskiej jakości plastikowe kostki zasobów. Już po paru grach zaczną im się ścierać krawędzie i narożniki, psując już i tak średniej jakości wrażenia wizualne. Podobnie jak lepszej jakości planszetki, kostki też możemy kupić. Metalowe, ciężkie, solidne. I bardzo drogie… Na zdjęciach widzicie właśnie te!
Ogólnie rzecz biorąc, to jakość wykonania Terraformacji Marsa jest poprawna… Szału nie ma, ale tragedii też nie. Przynajmniej bazowa cena gry jest naprawdę znośna, a jak ktoś będzie miał ochotę, to może zainwestować dodatkowe złotówki w lepszej jakości komponenty.