Slajd powitalny

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉

Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉
Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Recenzja: Dominion: W głąb lądu — najlepszy dodatek?
Przeczytaj najnowszy wpis GE3Ka
Recenzja: Dominion: W głąb lądu — najlepszy dodatek?

Najnowsza recenzja do poczytania 😉

Aleplanszówki
Polecamy jeden z najlepszych
sklepów internetowych dla geeków.
poprzedni slajd
następny slajd

Nowości z dalekiego wschodu — Energy Apex oraz Blades & Rose

Duet redaktorski:
Krystian i Mateusz

15/12/2023

Na naszym lokalnym ryneczku gier planszowych nie ma zbyt dużo, mało nowości, tak więc sięgamy do gry zza granicy. Niemcy? Tu też średnio, no to może w drugą stronę, bliski wschód… daleki wschód? O tutaj coś mamy ciekawego! Energy Apex oraz Blades & Rose, dwa tytuły tajwańskich  zespołów wydawniczych Moaideas Game Design oraz Blue Magpie. Gry przeszmuglowała dla nas ekipa z Planszeo i dzięki ich uprzejmości mogliśmy przetestować obie pozycje, a ten artykuł jest właśnie o nich! Zapraszamy do lektury

Energy Apex — co to za gra?

Energy Apex to szybka gra karciana, która w teorii jest niezależna językowo, chociaż przydałaby się ściąga ze specjalnymi zasadami kafelków. Tytuł sygnuje się tym, że jest prosty, ponieważ gracz w swojej rundzie wykonuje tylko jedną akcję. Dodatkowo mamy tutaj można by powiedzieć, tryb szkoleniowy na pierwszą rozgrywkę. Polega on na pominięciu efektów kafelków i jest to w sumie fajny zabieg, pokazujący wpierw mechanizm tego jak działa gra.

Gra polega na dobieraniu kart i zbieraniu punktów, mamy tutaj 48 kart, które losowo dzielimy na 8 stosów po 6 kart, stosy są jawne i leżą dookoła planszy marketu, pod kafelkami sektorów energii. Mamy tu niby motyw energetyczny gry, ale klimat jest ledwo wyczuwalny. Pomimo pięknych grafik na kartach, skupiamy się głównie na kolorach i wartościach, to jest dla nas najważniejsze!

W swojej rundzie wykonujemy tylko jedną akcję – dobranie karty z jednego ze stosów. Następnie blokujemy ten stos specjalnym żetonem, kolejna osoba będzie musiała dobrać inną kartę.  Gra kończy się gdy jeden ze stosów się wyczerpie, wtedy obracamy planszę marketu “3 różowymi paskami energii” w kierunku pustego stosu. To pokazuje nam, które kolory kart i jak punktują, jak widać po kafelku, punktuje 5 sektorów, a 3 są puste. Na każdej karcie mamy 3 wartości i punktują one właśnie w zależności od planszy marketu i sektorów.

Skalowalność, regrywalność i wrażenia

Skalowalność:
Energy Apex to tytuł dla od 3 do 5 graczy i śmiało można powiedzieć, że dobrze się gra w każdym składzie, można poczuć, że jakby grało się w 6 osób, a jest to możliwe (tak samo we dwie), to już mamy trochę mniejszy wpływ na rozgrywkę, albo może powstać lekki downtime. Rozgrywka w 2 osoby też jest możliwa i wygląda trochę jak matematyczny pojedynek, odchodzą wtedy jakiekolwiek negocjacje i współpraca, a wchodzi suche liczenie i kalkulowanie tego, co da nam dużo punktów.
 
Regrywalność:
Tytuł nie zawiera zbyt dużo elementów, a w każdej rozgrywce gramy wszystkimi kartami, jednak ich losowość wokół planszy marketu powoduje, że ciężko o dwie takie same partie. Sam autor gry sugeruje to, że pełna gra powinna składać się z 3 rund, po których wygrywa osoba z największą liczbą punktów. Ten tytuł ma bez wątpienia syndrom jeszcze jednej partii, tylko oczywiście trzeba grać już w wersję rozszerzoną, ze specjalnymi zdolnościami sektorów, podstawowa rozgrywka może się zbyt szybko znudzić i zalecana jest tylko do gry zapoznawczej z tytułem.
 
Wrażenia:
Energy Apex to intrygujący tytuł, który pokazuje draft kart i zbieranie zestawów w trochę inny sposób, właśnie dzięki zmieniającej się planszy marketu i temu jak będą punktować poszczególne karty. Można powiedzieć, że ciężko jest przewidzieć to jak skończy się runda i co tak właściwie będzie punktować. To przypomina mi trochę inną grę karcianą, Ryki Afryki, w której też dobieramy karty i żetony, ale nie wiemy, co i jak będzie punktować na koniec rundy. W sumie jestem pozytywnie zaskoczony tym, co oferuje gra, może z racji tego, że lubię takiego typu tytuły, zwłaszcza gdy specjalne efekty sektorów pozwalają nam zamieniać karty miejscami, przenosić, oddawać. Jest tu trochę do pogłówkowania, chociaż to niestety wydłuża trochę rozgrywkę, staramy się znaleźć optymalny ruch, przewidzieć co zrobią inni gracz (może namówić ich na konkretne zagranie) i to jak obróci się plansza marketu.
Plusy
kompaktowe pudełko
ciekawe mechaniki
niezależna językowo
fajne grafiki na kartach
proste zasady, ale nie prostacka rozgrywka
Minusy
na początku strasznie randomowe branie kart
brak wyczuwalnego klimatu
można poczuć bezsilność wpływu na rozgrywkę i punktację

Blades & Rose — co to za gra?

Blades & Rose jest to imprezowa, dedukcyjna karcianka osadzona w mrocznym klimacie. Gracze będą podzieleni na dwie frakcje. Frakcja “Białej Róży” wygra, gdy zapewni swoim wyznawcom bezpieczne miejsce w sanktuarium, natomiast przeciwna frakcja musi ich pozabijać. W grze znajdziemy kilkadziesiąt kart z różnymi rolami. Oprócz dwóch początkowych kart otrzymujemy tajemniczą trzecią kartę, która rzuca cień niepewności na naszą lojalność. To właśnie ta losowa karta decyduje, czy dany gracz zostanie przyjęty do szeregów frakcji “Białej Róży”, czy też dostrzeże mroczną przyciągającą siłę “Krwawego Ostrza”. Gdy już wszyscy poznają swoją rolę, tylko wybrani z obu frakcji spojrzą sobie w oczy. Natomiast reszta z nas pozostanie w niepewności i będzie musiała zamknąć oczy. Nawet gdy otworzymy oczy, nigdy do końca nie będziemy pewni, do której frakcji ktoś należy. Następnie gra będzie składała się z szeregu rund, dopóki któraś z frakcji nie zwycięży. W każdej rundzie gracze mogą zagrać kartę i rozpatrywać zaklęcie. Wyłożone karty tasujemy i zagrywamy do wspólnego obszaru gry.

Skalowalność, regrywalność i wrażenia

Rozgrywka Blades & Rose jest nieprzewidywalna – choć na początku niektórzy gracze wymieniają spojrzenia i podejrzewają, kto może przynależeć do danej frakcji, pewności nigdy nie ma. Szczególnie ci, którzy związani są z “Białą Różą”, muszą zachować czujność, unikając zbyt pochopnego ukazywania swojej przynależności. W miarę jak gra się rozwija, analizujemy zagrania innych graczy, próbując odkryć, do której frakcji należą. W tej dedukcji pomogą nam zaklęcia, niektóre z nich zmuszą graczy do zagrywania odkrytych kart, czy pozwolą ujawnić karty, niektórych graczy. Czy gra dobrze się skaluje? Nie jestem do końca tego pewien. Ogólnie nie lubię grać w planszówki więcej niż na 6 graczy, a już nie mówiąc o 10, bo wtedy mamy chaos. Im więcej graczy gra w Blades & Rose to jednocześnie musimy więcej dedukować, ale pojawia się większa losowości. Board Game Geek sugeruje grać na 5, a ja bym grał dla 5-6 graczy. Moim zdaniem gra nie jest, aż tak bardzo regrywalna, ponieważ możemy wcielić się w dwie frakcje, a możliwość kombinacji kart, które dostajemy na początku gry, nie jest duża. Choć ilość zaklęć w liczbie 12 nie jest też mała, więc no nie wiem…

Plusy
fajna tematyka
mroczne ilustracje
połączenie imprezówki z dedukcją
asymetryczne role
szybka i prosta rozgrywka
Minusy
czasami jest zbyt losowa
trzeba mieć przynajmniej 5 graczy
słaba regrywalność

Podsumowanie

Energy Apex to fajny pomysł w małym pudełku, znane mechaniki pokazane w trochę inny sposób, z pewną nutką czasem zbyt dużej losowości i sporego liczenia kart i punktów.

Blades & Rose to ciekawe połączenie dedukcji z imprezówką, przypominające mi grę Mafia oraz Słowołaki. Na razie zostaje w mojej kolekcji, jednak nie jest do końca bezpieczna.

Dziękujemy Moaideas Game Design za udostępnienie gier do recenzji.
Gry na nasze stoły trafiły dzięki serwisowi Planszeo, któremu również bardzo dziękujemy i zapraszamy do nich na stronę! 😉

Podobne wpisy GE3Ka

Dominion: W głąb lądu to jest taki dodatek, jaki lubię. To jest taki rodzaj Dominiona, w który chcę grać. Zobaczcie dlaczego! Zapraszam do recenzji

Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom to gra kooperacyja, w której staramy się powstrzymać agentów Białej Ręki i uratować dzieła sztuki z całego świata.