Wręcz muszę zacząć od aspektu wizualnego Canvas, gdyż urzeka mnie to w tej grze. Całość jest tak zbalansowana, dobrze dobrana, współgrająca kolorystycznie, że samo rozkładanie gry wprowadziło mnie w artystyczny klimat. 🙂 Przechodząc do samej rozgrywki, rzeczywiście – nie rozczarowałam się. Canvas łączy w sobie mechaniki już dobrze znane z innych gier planszowych, pobieranie kart z dostępnej puli, dobieranie ich pod względem symboli, tak by spełniały cele, a dzięki temu punktowały wzrost wartości kart, które nie zostaną wybrane wcześniej czy też transparentne karty znane już z m.in. Mystic Vale czy Gloom. Połączenie tych wszystkich elementów i włączenie tematu malarstwa okazało się strzałem w dziesiątkę. Pomimo że mechanika nie jest mocno związana z tematem, świetnie zostały wplecione w nią elementy z malarstwa, jak kolory farbek na kartach, Żetony Inspiracji w postaci peletek, symbole oznaczające: barwę, kształt, deseń i odcień. Dobrze to współgra z grą i tworzy jedność. Rozegrałam już sporo partii, a wciąż sięgam po ten tytuł z przyjemnością, za każdym razem wybieram inny zestaw Kart Punktacji, co powoduje konieczność główkowania, ale za każdym razem pod nieco innym kątem. 🙂 Obrazy są unikalne w każdej rozgrywce, klimatu nadaje też ich tło, jak i sama nazwa, co przyciąga do tej gry za każdym razem. Skupiając się już na samej rozgrywce, to Canvas jest czysto logiczną grą, przez co nie w każdym towarzystwie wzbudziła sympatię. Osoby, które poddały się ze względów logicznych, skupiły się na aspekcie artystycznym i mimo zebrania małej liczby punktów, miały przyjemność z tworzenia. 🙂 W zależności od doboru Kart Punktacji, obrazy tworzy się bardzo szybko, prosto i przyjemnie lub potrzeba więcej czasu na główkowanie – jak zebrać jak najwięcej wstążek z dostępnych kart. Także na początku, warto jednak zacząć od prostszych scenariuszy. Grając w Canvas, przyda się również myślenie przestrzenne, by wyobrazić sobie, które symbole znajdą się na wierzchu przy wyborze konkretnych kart i czy jest to satysfakcjonujące w kontekście Kart Punktacji. Dużym plusem Canvas jest dynamika gry, rozkłada się ją bardzo szybko, sama gra zajmuje maksymalnie 30 minut, dzięki czemu można sięgnąć po nią nawet w „załadowany” dzień.
Po rozegraniu kilku partii wersji podstawowej sięgnęłam po rozszerzenie Canvas: Odbicia Lustrzane. Wprowadzenie kart dwustronnych wydało mi się dosyć ciężkim do przyswojenia elementem na początek, ale po kilku turach okazało się to ciekawą opcją. Rzeczywiście, aspekt ten nieco utrudnia grę, ale znając już dobrze podstawkę, chyba właśnie tego oczekujemy od rozszerzenia. Poza srebrnymi wstęgami doszły też złote, które są wyżej punktowane, a działają na podobnej zasadzie. Również mają namalowany na Kartach Sztuki symbol, za który otrzymujemy wstęgę, z tą różnicą, że musi się on znajdować w sąsiedztwie wstążki, a więc tylko jedno pole na lewo lub na prawo od niej, a nie jak to miało miejsce ze srebrnymi – na wszystkich pięciu polach. Jeżeli zostaną dobrze dobrane karty, można wykorzystać symbole, by dostać zarówno srebrne, jak i złote wstążki. Jeśli chodzi o planszę, dobrze zaplanowane zostało to, by każdy kolor wstążki się na niej zmieścił, co nie miało miejsca przy macie z wersji podstawowej. Utrudnieniem okazał się dobór kart kolumnami, nie dla każdego było to intuicyjne i na początku rodziło dużo pytań. Sama plansza jest dosyć spora jak na taką krótką grę, a mata z podstawki idealnie wpasowuje się w klimat gry. Podsumowując Lustrzane odbicia, wprowadza on nieco zamieszania, w pewnym stopniu utrudnia grę i zmusza do większego zaangażowania i główkowania, zwłaszcza przy kartach lustrzanych, gdyż nie zawsze ułożenie symboli jest takie, jak zaplanowaliśmy. 🙂 Osobiście muszę przyznać, że fajnym pomysłem okazał się wariant artystyczny. Dobrze, że został on uwzględniony w instrukcji i opatrzony dodatkową odznaką. Dzięki temu nagradzani są również gracze, którzy stworzyli najpiękniejszy obraz, mają na niego pomysł i dobrze opowiedzieli to co się na nim znajduje, wymyślili historię i powiązali ją z tytułem. Także pomysł na luźniejszy wariant – na plus, dzięki czemu myślę, że każdy znajdzie w Canvas miejsce dla siebie 🙂