Slajd powitalny

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉

Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉
Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Recenzja: Dominion: W głąb lądu — najlepszy dodatek?
Przeczytaj najnowszy wpis GE3Ka
Recenzja: Dominion: W głąb lądu — najlepszy dodatek?

Najnowsza recenzja do poczytania 😉

Aleplanszówki
Polecamy jeden z najlepszych
sklepów internetowych dla geeków.
poprzedni slajd
następny slajd

Recenzja: Dwergar – krasnoludzka kopalnia

Mateusz Tabędzki

01/03/2021

Może zdziwił was fakt, że na łamach serwisu ukazuje się recenzja gry planszowej, która premierę miała już kilka miesięcy temu, ale nigdzie nie było mówione, że pojawiać się będą tylko nowości 😉

Dwergar wpadł w moje ręce jako podziękowanie od wydawnictwa Granna, za organizację Turniejów Charytatywnych dla Ani. To bardzo miły gest, na który zupełnie nie liczyłem, dlatego też ta recenzja pojawia się jako odpowiedź na ten dobry uczynek, a także, ponieważ to ciekawa gra, a przede wszystkim polski, rodzimy produkt!

Również i tym razem liczę, że po przeczytaniu tego tekstu, zostawisz swoją opinię w komentarzu drogi czytelniku. Kilka słów, wytycznych, które może być kluczowe w dalszym rozwoju publicystyki na GE3K Events. Zaczynajmy więc kopanie!

Autor: Jan Madejski
Ilustracje: Piotr Sokołowski
Liczba graczy: 2-4
Czas rozgrywki: 60-120 minut  (około 30 minut na gracza)
Wiek: 12+
Wydawca: Granna
Mechaniki: Worker Placement, Events, Kilka akcji w turze, Zdobywanie i wymiana surowców
SCD: 169 zł

Sprawdź Dwergar na stronie wydawcy!
Porównaj w serwisie Planszeo!

Odwiedź stronę Gramy w Planszowki!

Kilka słów o twórcach

Dwergar to w całości polska gra, stworzona przede wszystkim przez Jana Madejskiego oraz Piotra Sokołowskiego. Tytuł ten wydany został przez Grannę w ich specjalnej linii, zwanej Granna Expert. Wydawnictwo pewnie znane jest wam z tytułów lekkich, rodzinnych, albo po prostu dla dzieci. Mają jednak na swoim koncie kilka “cięższych tytułów” jak na przykład Santa Maria czy Capital, wydane właśnie w tej serii, poświęconej trochę starszym graczom.

Wracając do autora, Jan Madejski ma na swoim koncie wiele ciekawych tytułów, jeden z pierwszych tytułów to Gamedec z 2013 roku, a ostatnio wydane tytuły to na przykład Bitwa Warszawska i Złota Kaczka, ta ostatnia to gra, która również ukazała się nakładem wydawnictwa Granna i jest częścią “Legend Polskich”, serii gier, pokazujących dzieciom treści legend polskich w trakcie rozgrywki. Fenomenalny pomysł!

Piotr Sokołowski, ilustrator tej krasnoludzkiej gry, o której jest ta recenzja, miał tu akurat swój debiut, a tak przynajmniej mówi BGG. Szukając w internecie informacji, znalazłem, że pracuje również przy projektach gier, a także jego dziełem jest okładka książki “Tworzyć gry” Patryka Polewiaka.

Co znajdziemy w środku?

Zajrzyjmy do pudełka. Co czeka nas w środku gry, na którą wydać musielibyśmy standardową dniówkę (Jeśli założymy zarobek rzędu 2500zł na miesiąc)? Całkiem sporo! Między innymi:

  • klimatycznie wykonana plansza, na której niestety nie ma praktycznie wcale tekstu, ale za to widać krasnoludzki styl!
  • mnóstwo papierowych pudełek, stylizowanych na skrzynki ze skarbami. Skrywają one różne elementy gry, tworzy to dosyć fajny porządek mimo braku porządnej wypraski
  • grube tekturowe kafelki, które odpowiadają za transport surowców po planszy, o tym później 🙂
  • wspaniale wykonane karty, pełne geekowskich smaczków, krasnoludzkich run i kompletnie bez tekstu, a szkoda!
  • meple różnej maści, dla graczy, ogólne, piękne, fajne i drewniane oczywiście
  • na koniec najważniejsze! Surowce, używane w grze! Zasoby są pięknie pomalowanymi kamyczkami, stylizowanymi na kamień, żelazo, złoto oraz kryształy! Wow, na prawdę wow!

Krótko o zasadach rozgrywki

Warto wspomnieć, że mimo iż gra jest polska, to nie zabrakło w pudełku również instrukcji angielskiej. To bardzo fajna sprawa, bo jeśli przyjrzeć się bliżej to autorzy skupiają się tutaj bardzo mocno wokół ikonografii. Nie ma tekstu na kartach ani na planszy. Jak mniemam, jest to pewien rodzaju zabieg niezależności językowej tytułu. Przejdźmy jednak do samych zasad.

Będzie krótko, bo tak jak wspomniałem w poprzedniej, pierwszej recenzji w serwisie, czyli odnośnie gry Quetzal, pełnych zasad lepiej szukać w wideoinstrukcjach.

Rozgrywka w Dwergar trwa 10 rund, niezależnie od ilości graczy. Każda runda, oprócz pierwszej zaczyna się od odsłonięcia wierzchniej karty z talii wydarzeń, które zmieniają lekko rozgrywkę w danym momencie. Następnie w kolejności od pierwszego gracza, każdy wykonuje 3 akcje na planszy przy użyciu swoich mepli. Gdy wykonamy wszystkie 3 akcje, tura przechodzi do kolejnej osoby i tak przez każdego, aż do ostatniego. Bieżąca runda się kończy i nadchodzi kolejna wraz z odsłonięciem nowej karty wydarzeń.

Akcji do wykonania mamy kilka, możemy załadować surowce na nasz wagoniki, występują minerały lepsze i gorszę, tak więc i są pola akcji pozwalająca nam na ulepszenie surowców lub wymianę na większą ilośc tych gorszych. Coś jak w grze Century. Głównym polem akcji, które przynosi punkty zwycięstwa, jest to, na którym realizujemy projekty, jest to nic innego jak wymiana posiadanych zasobów na kartę celu, która zapewnia nam punkty. Pozyskujemy zasoby i kupujemy karty, tak wygląda w skrócie przebieg rozgrywki. To oczywiście duże uproszenie!

Krasnoludzka mechanika

W poprzedniej recenzji zaraz po opisie zasad przeszedłem szybko do skalowalności. Myślę jednak, że przy opisie gry Dwergar warto zamienić to miejscami z mechaniką, o której już chciałem zacząć się rozpisywać przy okazji przebiegu rozgrywki.

W grze występują 3 rodzaje robotników: inżynier, kowal oraz hutnik. Różnią się one kolorami oraz zapewniają dodatkowe akcje w zależności od pola, na którym ich umieścimy. Po umieszczeniu mepla zabieramy tego, który wcześniej się tam znajdował, do swojej puli. Będziemy mogli od razu wykonać kolejną akcję. Chyba że leżał tam specjalny pionek przeciwnika (Sztygar), który zawsze wraca do właściciela. Wtedy do nas nie wraca żaden robotnik i musimy użyć innego ze swojej puli lub wykonać akcje Fajrant, pozwalającą pozyskać meple z planszy.

To dosyć sprytny mechanizm, który pozostawia spore pole do popisu i zaplanowania całej swojej tury. Może spowodować lekki paraliż decyzyjny, ponieważ to jest ten moment rozgrywki, w którym inni gracze nie mają wpływu na to co robimy. Cała tura, całe trzy akcje, które musimy wykonać, wykonujemy jedna po drugiej i warto aby były przemyślane i efektywne.

Odnośnie mechaniki, to warto wspomnieć o wagonikach z surowcami, które wydobywamy. W tej grze nie jest wcale tak, że jeśli produkujemy surowce to od razu je mamy. O nie nie! Minerały wykopujemy wpierw w kopalni, a im wartościowsze, tym głębiej musimy kopać! Wydobyte surowce trafiają na wagonik w kolorze gracza, a ów wagonik musi “wyjechać” na powierzchnie, abyśmy mogli pozyskać zasoby, czyli po prostu musimy go “przesunąć w górę” za pośrednictwem odpowiedniej akcji.

Rozwiązania użyte w grze Dwergar wspaniale urozmaicają rozgrywkę, stawiając od razu ten tytuł wyżej w kategorii innowacyjnych worker placementów, których pojawia się na rynku całkiem sporo.

Czy gra dobrze się skaluje?

Dwergar to tytuł dla od dwóch do czterech graczy, a to chyba najpopularniejszy zakres, jaki występuje w planszówkach. Jednak czy każdy tytuł powinien mieć takie oznaczenie na pudełku to już sprawa subiektywna. Widać bowiem, że tryb dwuosobowy to czasem totalna abstrakcja albo że gra w innym zestawieniu niż komplet graczy, totalnie nie działa.

Jak to wygląda w naszej kopalni krasnoludów?

Każde pole akcji jest kluczowe dla całej rozgrywki, dlatego nie występuje to coś takiego jak zablokowanie części planszy z racji mniejszej ilości graczy przy planszy. Dodatkowo wspomniany wcześniej mechanizm “wydobywania” zasobów o wiele sprawniej działa w pełnym składzie. Nie mówię, że na dwie osoby nie da się grać, jednak widać pewne slow motion w takiej partii.

W grze dwuosobowej, zanim się człowiek, znaczy krasnolud, rozpędzi, to już mija czwarta, albo piąta runda. Może jest też tak, że nie umiem dobrze w to grać i przez to wyniki mam raczej przeciętne, ale czuję, że podczas partii w pełnym składzie gra nabiera rumieńców.  Mamy więcej surowców, realizujemy więcej projektów, a w efekcie, kończymy z większą ilością punktów zwycięstwa.

Oczywiście, nie ma tu czegoś takiego jak “blokowanie” pola akcji. Bo nawet jeśli leży gdzieś sztygar przeciwnika, to zawsze mamy jakieś opcje do wykonania. Także w pełnym czteroosobowym składzie, nie czujemy tłoku na planszy. Czy to coś dobrego, ciężko powiedzieć, zależy od indywidualnych preferencji. Osobiście na pewno częściej na stół będę wyciągał Dwergar, gdy będzie możliwość zagrać w komplecie, niż jak mam zagrać tylko z narzeczoną we dwójkę 😉

A co z downtimem, czy długo się czeka na swoją kolejkę w pełnym składzie? Czasem, ale to w dużej mierze zależy od graczy. Niestety, nie da się zbytnio zaplanować całej swojej tury, podczas gdy grają inni – nie wiemy jakiego koloru robotnicy będą na polach, gdy przyjdzie nasza kolej. Tak jak wspomniałem na początku, trzeba liczyć 30 minut na każdego dodatkowego gracza i fakt, czasem między swoimi rundami mamy odstęp kilku minut, ale to dobry czas na zrobienie sobie czegoś do picia!

Smaczki, wrażenia i porównania

Jedno ta gra robi bardzo dobrze, a raczej nie tyle, co sama gra, co twórcy tytułu. Prawdziwy układ w stronę Jaśka i Piotrka, bo nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo geekowska jest to gra.

Co mam na myśli?

Wiemy dobrze, że krasnoludy, fantastyka i ogólnie takie klimaty to już dobra rzecz sama w sobie. Kto przecież nie lubi tych brodatych, barczystych karłów, którzy kopią intensywnie w górach po cenne surowce? A co przychodzi nam na myśl, gdy słyszymy słowa krasnolud i kopalnia?

Władca Pierścieni, Moria, Hobbit, Gimli, ale też są pewnie rasa w grach RPG, czy dostajemy flashbacki z grania w WOWa.

Prawidłowo!

Ale do rzeczy, chciałem wspomnieć, że na kartach… wróć… już na pudełku gry znajdujemy wspaniały easter egg  z Gandalfem, potem na kartac mamy Kilof z Minecrafta czy nawet Tarczę Kapitana Ameryki!

W-S-P-A-N-I-A-Ł-E

Siadając do takiej rozgrywki, oglądając wpierw to piękne pudełko, planszę, karty, surowce w postaci pomalowanych kamyczków, no po prostu nie sposób mieć o tym tytule złego wrażenia. Niestety na chwilę obecną nie przychodzi mi żaden podobny tytuł do głowy, w którym kładziemy robotników na planszy, a ich efekt zależy od koloru mepla. Coś mi świta w głowie, ale na pewno nie był to tytuł grany w ubiegłym roku – skleroza. Jednak spójrzmy na to z perspektywy ostatnio zrecenzowanej gry, czyli Quetzala.

Oba tytuły to worker placementy, ale obie gry przedstawiają tę mechanikę zupełnie inaczej. W tytule Wydawnictwa G3 gramy sobie na spokojnie, kładąc meple na jednym polu, czasem nawet nie ma to znaczenia, bo wiemy, że zaraz one do nas wrócą i będziemy mogli wybrać inną akcję, przeszkadzamy sobie wzajemnie, czasem też liczymy na łut szczęścia w wielu aspektach rozgrywki. W Dwergarze tak nie ma. W swojej turze musimy wykonać idealne 3 akcje, aby nie zostać w tyle, znikoma losowość i negatywna interakcja, dużo kalkulacji i optymalizacji ruchów, aby uzbierać surowce potrzebne na projekt.

Podsumowanie

Można by założyć, że Dwergar będzie przyjemny i rodzinny, dla trochę starszych dzieci. Tego powinniśmy się spodziewać po linii Granna Expert, nic bardziej mylnego! To kawałek solidnej gry, w której możemy śrubować  jak najlepszy wynik, gdzie należy planować rozgrywkę i bacznie obserwować innych graczy podczas wyścigu po lepsze projekty na planszy. Nie będę się już rozwodził nad pięknem tytułu, cudownym polskim wykonaniem bez plastiku, ale zdecydowanie ten tytuł to bardzo dobra gra, w którą fani eurasków powinni zagrać. Polacy również umieją w worker placementy! Gratulacje.

Plusy
w pełni polski tytuł
krasnoludzki klimat
piękne grafiki i geekowskie smaczki na nich
ciekawa mechanika worker placement
wspomniałem już o krasnoludach?
Minusy
skalowalność i downtime
brak tekstu na planszy i kartach
nie dla fanów elfów 😉
9/10

Ocena: 9/10

Egzemplarz gry otrzymałem od Wydawnictwa Granna za organizację turniejów charytatywnych dla Ani z ich wydawnictwa. To bardzo miły gest i dziękuję serdecznie za docenienie mojej pracy <3

Porównaj oferty i dowiedz się więcej  o grze w serwisie Planszeo.
Sprawdź grę na stronie Gramy w Planszówki!

Komentarze

Podobne wpisy GE3Ka

Dominion: W głąb lądu to jest taki dodatek, jaki lubię. To jest taki rodzaj Dominiona, w który chcę grać. Zobaczcie dlaczego! Zapraszam do recenzji

Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom to gra kooperacyja, w której staramy się powstrzymać agentów Białej Ręki i uratować dzieła sztuki z całego świata.