Slajd powitalny

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉

Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉
Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Gry wydawnictwa Albi Polska #4 — imprezówki
Przeczytaj najnowszy wpis GE3Ka
Gry wydawnictwa Albi Polska #4 — imprezówki

Najnowsza recenzja do poczytania 😉

Aleplanszówki
Polecamy jeden z najlepszych
sklepów internetowych dla geeków.
poprzedni slajd
następny slajd

Recenzja:
Cartaventura: Oklahoma –zostań szeryfem!

Katarzyna Olech

19/05/2023

Cartaventura: Oklahoma to już trzecia gra z serii tych małych, karcianych gier paragrafowych. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak podobała nam się część opowiadająca historię nieustraszonych wikingów, zachęcamy do przeczytania recenzji Cartaventura: Winlandia.

Oklahoma przenosi nas do XIX wieku na tereny południowych Stanów Zjednoczonych. Niewolnictwo wciąż jest tam na porządku dziennym, lecz to już niedługo może się zmienić, za sprawą nowego prezydenta – Abrahama Lincolna.

W grze wcielamy się w Bassa wykonującego katorżniczą pracę na plantacji należącej do rodziny Reeves. Gdy nadchodzą pogłoski o wybuchu wojny północy z południem, jeden z członków rodziny wyrusza w drogę, zabierając Cię ze sobą. W tym momencie w Twojej głowie rodzi się plan ucieczki. Jak potoczą się dalsze losy Bassa? Wszystko od teraz jest w Twoich rękach. Decyzje, jakie podejmiesz, drogi, które wybierzesz, wszystko, czego dokonasz, doprowadzi Cię do jednego z pięciu zakończeń gry!

Co znajdziemy w pudełku?

Pudełko Cartaventura: Oklahoma jest niewielkich rozmiarów. Format kwadratowy, taki sam, jak pozostałe części. Zawartość również jest  podobna. Nie znajdziemy w pudełku instrukcji. Wszystkie zasady są opisane na dwóch pierwszych kartach, które błyskawicznie tłumaczą sposób gry i wprowadzają nas w świat Bassa Reevesa.

W całej grze Cartaventura: Oklahoma jest 70 ponumerowanych kart oraz mała książeczka przybliżająca nam postać Bassa. Autorzy zachęcają jednak do przeczytania tła historycznego dopiero po przejściu gry, aby nie sugerować się w wyborach i móc przeżywać przygody Bassa z większym zaangażowaniem.

Skrót zasad Cartoventury

Gracze otrzymują talię złożoną z 70 ponumerowanych kart. Nie wolno ich tasować, powinny zostać w kolejności rosnącej.

Karta 1 zawiera wszystkie niezbędne informacje do rozpoczęcia rozgrywki. Prowadzi nas ona do karty 2, która tłumaczy rodzaje i symbole kart oraz kroki, w jakich trzeba postępować przy kolejnym dobieraniu. Podobny zabieg spotkamy w Mortum od G3, gdzie również pierwsze kilka kart wprowadza nas w ogólne zasady rozgrywki.

Cartaventura: Oklahoma wcielamy się w Bassa Reevesa, który dostaje od losu szansę na ucieczkę od swoich ciemiężycieli i rozpoczęcie lepszego życia. Podczas gry będziemy odkrywać nowe karty, pośród nich znajdują się karty mapy, które prowadzą naszego bohatera do różnych lokacji. Decydujemy (sami bądź ze współgraczami), w którą stronę chcemy się udać i jak zareagujemy na przedstawione na kartach wydarzenia. Wybrane odpowiedzi wskażą nam kolejne karty o odpowiednich numerach do dobrania. Po przeczytaniu ich treści będziemy musieli wykonać opisane polecenie i najprawdopodobniej znów stanąć przed decyzjami, których konsekwencje ujawnią się na przyszłych kartach. Tak toczy się rozgrywka, aż dojdziemy do jednego z pięciu zakończeń.

Wrażenia z rozgrywki

Czasem człowiek ma ochotę spędzić trochę czasu sam ze sobą. Można iść biegać, poczytać lub sięgnąć po serię gier Cartaventura 🙂 Do tej pory udało mi się zagrać w Winlandię, Tintagel i omawianą Oklahomę. Z tych trzech gier ostatnia podoba mi się najbardziej. Naprawdę wciągnęła mnie historia Bassa Reevesa. Miejsca, które odwiedziłam, były całkiem zaskakujące. Wydaje mi się, że zrobiono wielki postęp i w tej części dopracowano fabułę. Tekstu na kartach też wydaje się więcej, przez co opisy są dokładniejsze i można się mocniej zaangażować w grę. Po wybraniu jednej decyzji możemy być doprowadzeni do końca historii, nie poznając 80% kart (udało mi się przejść grę w dziesięciu kartach). Oczywiście, po takiej sytuacji z miłą chęcią odpalałam kolejną partię i wybierałam inny scenariusz dla Bassa. Sięgając pamięcią do Winlandii, tam często po wybraniu jednej ścieżki, dowiadywaliśmy się kilku rzeczy i wracaliśmy do punktu wyjścia. Poprzednia część bardziej narzucała nam odpowiednią ścieżkę. W Oklahomie jest wiele dróg, którymi możemy podążyć. Sama zaczęłam rozrysowywać ścieżki wyborów, aby odkryć je wszystkie i zapewniam, że są bardzo różnorodne. Wciąż zdarzało się pójście w jakieś miejsce na darmo i wrócenie do punktu wyjścia, jednak takie sytuacje były rzadkością.

Z minusów gry, wymieniłabym tylko niekiedy oczywiste wybory. Czasem można domyślić się, co nas będzie czekać po wybraniu jednej z odpowiedzi. Czy otrzymamy wsparcie, czy raczej wpadniemy w pułapkę? Pomimo przeczucia całkiem często spotykały mnie nieprzyjemności, a nawet kilka razy nie udało mi się wyrwać oprawcom. Zdarzały się też sytuację, w których fabuła zapędzała mnie w kozi róg i musiałam wybrać kartę, po której spodziewałam się kłopotów. Jednak w grach kooperacyjnych często dostajemy bęcki. Gdybyśmy nie spotykali kłopotów, przejście gry zajęłoby zaledwie kilka godzin. W porównaniu do Winlandii Cartaventura: Oklahoma ma lepsze wejście do gry po przegranej partii. We wcześniejszej recenzji narzekałam, że do pewnego momentu musimy dokonać tych samych wyborów. W Oklahomie bardzo szybko wybierając inną ścieżkę, dojdziemy do odmiennego zakończenia.

Podsumowanie
Cartaventura: Oklahoma

Świetnie bawiłam się, tworząc przygody Bassa Reevesa. Fabuła była wciągająca i zaskakująca. Łatwo można wczuć się w postać Bassa i odczuć klimat Dzikiego Zachodu. A po odkryciu kilku zakończeń przeczytałam prawdziwą historię Bassa i była ona równie zaskakująca, co sama gra. Sprawdźcie sami!

Cartaventurę: Oklahoma polecam fanom gier fabularnych i komiksów paragrafowych. Gracze solo znajdą tu coś dla siebie. Pary, które chcą urozmaicić swoją kolekcję, także się nie zawiodą, choć mi najlepiej grało się w pojedynkę 😉

Plusy
Wciągająca fabuła.
Bardzo dobry tryb solo.
Gra płynnie wprowadza i tłumaczy płynnie zasady w trakcie rozgrywki.
Ciekawa alternatywa dla komiksów paragrafowych.
Klimatyczne ilustracje na kartach.
Małe rozmiary gry (można wszędzie zabrać).
Minusy
Po odkryciu wszystkich zakończeń fabuły, gra może się znudzić.
Gra w większym składzie osobowym może być mniej wygodna.
7/10

Ocena: 7/10

Dziękujemy Wydawnictwu Muduko  za przekazanie egzemplarzy do recenzji.
Porównaj oferty i dowiedz się więcej o grze w serwisie Planszeo!

Komentarze

Podobne wpisy GE3Ka

W tym artykule przedstawimy Wam trzy gry imprezowe od wydawnictwa Albi. Lubicie łączyć główkowanie z zabwą? Jeśli tak, to na pewno znajdziecie coś dla siebie!

Zapraszamy do trzeciej już części artykułu o grach wydawnictwa Albi. W tym wpisie omawiamy serię Parki oraz Szlaki, pięknie zilustrowane tytuły o przyrodzie.