Slajd powitalny

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉

Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉
Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Gry wydawnictwa Albi Polska #4 — imprezówki
Przeczytaj najnowszy wpis GE3Ka
Gry wydawnictwa Albi Polska #4 — imprezówki

Najnowsza recenzja do poczytania 😉

Aleplanszówki
Polecamy jeden z najlepszych
sklepów internetowych dla geeków.
poprzedni slajd
następny slajd

Recenzja: Robin z Locksley — złodziejski pojedynek

Mateusz Tabędzki

24/11/2021

Robin z Locksley to klimatyczna gra dla dwojga od Uwe Rosenberga. Poczuj się jak Robin Hood, gromadź łupy i pędź po zwycięstwo jak strzała! W sumie to patrząc na pudełko i elementy w środku, nie było to takie oczywiste, kto jest autorem tego tytułu. Tym bardziej warto sprawdzić co mistrz Rosenberg ma dla nas tym razem!

Autor: Uwe Rosenberg
Ilustrator: Maren Gutt
Liczba graczy: 2
Czas rozgrywki: 30-45 min (zależnie od wariantu)
Wiek: 8+
Polski Wydawca: Moria Games
Głowna mechanika: Zbieranie zestawów
SCD: 109 zł
Porównaj ceny na Planszeo
Robin z Locksley w serwisie Gramy w Planszówki

Kilka słów o twórcach Robina

W sumie to dosyć zabawna sytuacja, ponieważ niedawno recenzowałem już grę Uwego Rosenberga, a mianowicie Zoo New York. Tam wspominałem o jego zamiłowaniu do gier kafelkowych z mechanikami układania puzzli. Tu jednak mamy coś innego. Robin z Locksley to głównie zbieranie zestawów odpowiednich kafelków, ale o tym w dalszej części recenzji 😉

Przyjrzyjmy się jeszcze ilustratorce, Maren Gutt to niemiecka artystka z Berlina, która nie ma na swoim koncie pokaźnej liczby gier planszowych. Drachensachen, które wyglądem i nazwą przypomina kultowe Schotten Totten oraz Pagan: Fate of Roanoke, który miał niedawno swoją kampanię na KS i pojawi się w 2022. Grafiki są bardzo interesujące i widać, że ilustratorka jest bardzo uzdolniona i i potrafi tworzyć rysunki w różnych stylach, pasujących do danego motywu.

Co znajdziemy w pudełku?

Małe kompaktowe pudełko z klimatyczną grafiką na okładce. Zobaczmy co skrywa w środków! A mamy tu:

  • 60 kafelków z łupami ( 6 rodzajów po 10 każdy)
  • 22 kafelki zadań ( 8 narożnych i 16 środkowych)
  • 4 drewniane pionki ( po 2 na gracza )
  • instrukcja

Mała zawartość pudełka, ale konkretna, bardzo fajnie że kafelki łupów są dwustronne, nie ma żadnych osobnych monet (oszczędność miejsca i kosztów gry). Jak tak nad tym pomyśleć to kafelki zadań też takie mogły być 😉

Krótko o zasadach rozgrywki

Graliście w szachy?

Nie?

Ok, nic nie szkodzi, zasady Robina z Locksley zrozumiecie i tak 😉

Rozgrywka toczy się na planszy 5×5 zbudowanej losowo z kafelków łupów. Wokół nich układamy tor z żetonów zadań. Po planszy poruszamy się koniem w swoim kolorze, a po torze meplem.

Gracz w swojej rundzie robi dwie główne rzeczy:

  • przesuwa konia z aktualnej pozycji na wybrany kafelek na planszy i zabiera go do swojej puli. Ruch konia wykonujemy jak w szachach (o 2 pola w pionie/poziomie i o 1pole w poziomie/pionie)
  • patrzy czy na torze zadań, spełnił kolejny kafelek znajdujący się przed pionkiem i jeśli tak to porusza się na niego (można wykonać kilka zadań pod rząd)

W grze występuje jeszcze opcja sprzedaży łupów za kasę, możemy zrobić to w dowolnym momencie, ale musimy posiadać minimum 3 kafle jednego rodzaju. Dodatkowo można nie realizować zadania z kafelka, a “wykupić” przejście dalej za monety. Każdy krok to jedna moneta.

Kto pierwszy zrobi dwa okrążenia swoim pionkiem, wygrywa rozgrywkę.

Mechanika, skalowalność i regrywalność Robina z Locksley

Główną mechaniką tutaj bez wątpienia zbieranie setów z odpowiednich kafelków. Trzeba umiejętnie skakać koniem po planszy i zbierać odpowiednie łupy, aby realizować zadania. Ważną sprawą jest też, aby wiedzieć kiedy wydać zgromadzone pieniądze i “kupić przejście dalej”, wiele zadań przeczy sobie wzajemnie więc trzeba dobrze zarządzać zasobami i je wydawać, nie da się wygrać gromadząc cały czas tylko kafelki bez sprzedawania ich.

Robin z Locksley to gra dwuosobowa, ciężko tu mówić o skalowalności, jednak można spojrzeć na nią w kontekście wydłużania gry, albo rozgrywki z młodszymi graczami. Tu już sam wydawca daje nam propozycje, że możemy powiększyć albo zmniejszyć tor zadań, albo modyfikować liczbę okrążeni do wykonania. Tak samo jest z ułatwieniem dla mniej doświadczonych graczy, aby startowali z większą liczbą monet (bazowo każdy z zawodników ma jedną na początek).

Przechodząc do regrywalności, mamy sporo kafelków zadań i ich losowe ułożenie na planszy daje nam różnorodność rozgrywki. Bardzo jednak żałuję, że nie ma więcej zadań, na drugiej stronie każdego kafelka można by dorzucić jeszcze jakiś quest. Oczywiście są one wszystkie do siebie bardzo podobne, ale jestem pewien że Mistrz Uwe wymyśliłby coś więcej 😉

Wrażenia z rozgrywki

Nie będę obiektywny, ponieważ ja bardzo lubię wszelkiej maści gry pojedynkowe. Bardzo fajnie jest zmierzyć się w uczciwej walce na planszy, a Robin z Locksley taki jest. Nie mamy tu pojedynku różnych armii jak w Neuroshimie, czy decków jak w Keyforge. Każdy startuje praktycznie tak samo i musi już od pierwszego ruchu mniej więcej zaplanować sobie jak będzie ruszał koniem po planszy. Oczywiście nie wiemy jakie kafelki zostaną dołożone w trakcie gry, ale i tak planowanie kilku ruchów wprzód jest drogą do zwycięstwa. Jak w Szachach 😉

Mojej żonie, Aleksandrze, nie do końca przypadł do gustu ten tytuł, może z uwagi na przegrane partie. Uważa, że bardzo mocną opcją jest zbieranie pieniędzy i “kupienie” pod koniec połowy drogi na torze zadań. Cóż, jest to jakiś sposób, ale wciąż uważam, że ważne jest balansowanie nad liczbą łupów jakie gromadzimy, a wydawaniem tego na “pójście dalej”. Wydaje mi się, że też w takim celu ograniczono sprzedaż kafelków, że trzeba mieć minimum 3 tego samego rodzaju. Jak dla mnie gra na plus.

Podsumowanie gry

Robin z Locksley to ciekawy tytuł, z prostymi zasadami i fajną możliwością modyfikacji. Można mieć jednak odczucie, że jest monotonny, w każdej rundzie idziemy po kafelek, realizujemy lub nie jakieś zadania, a i same zadania są do siebie bardzo podobne. Mam wrażenie, że faktycznie tytuł się może podobać takim osobom co lubią szachy, dlatego może właśnie mi przypadł do gustu 😉

Plusy
nawiązanie do szachów
proste zasady, ale sporo główkowania
możliwość modyfikowania rozgrywki
klimatyczne grafiki, takie średniowiecze trochę 😉
Minusy
brak dwustronny kafli zadań, a fajnie jakby było ich więcej
lekka monotonia, brak w sumie większych wyborów
powiedziałbym, że cena ale teraz widzę że są fajne promocje 😉
8/10

Ocena: 8/10

Dziękujemy Wydawnictwu Moria Games za przekazanie egzemplarza do recenzji

Więcej informacji o grze znajdziesz na Gramy w Planszówki

Porównaj oferty i dowiedz się więcej o grze w serwisie Planszeo

Komentarze

Podobne wpisy GE3Ka

W tym artykule przedstawimy Wam trzy gry imprezowe od wydawnictwa Albi. Lubicie łączyć główkowanie z zabwą? Jeśli tak, to na pewno znajdziecie coś dla siebie!

Zapraszamy do trzeciej już części artykułu o grach wydawnictwa Albi. W tym wpisie omawiamy serię Parki oraz Szlaki, pięknie zilustrowane tytuły o przyrodzie.