W pierwszych partiach w Rój skupiłam się na celu gry, czyli otaczaniu królowej przeciwnika. Plan mojego rywala był podobny i tak przekomarzaliśmy się podczas kilku początkowych partii. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że mniejsze znaczenie ma skupianie się na otaczaniu królowej. Ważniejszą kwestią jest układanie i poruszanie się płytkami w taki sposób, żeby przyszpilić kafle przeciwnika, pozbawiając ich tym samym możliwości ruchu, zgodnie z zasadą jednego roju. Większość gry kręci się wokół blokowania i przeszkadzania, otaczanie królowej zeszło na dalszy plan. Wciąż jest to jedyny sposób na wygraną i wciąż gracze niejako ścigają się o to, kto zrobi to pierwszy. Jednak moje rozgrywki obróciły się o 180 stopni, gdy pojęłam, w jaki sposób trzeba do tego dojść.
Żeby móc dobrze operować kaflami w Roju, trzeba poznać ich wartość w rozgrywce. Trochę, jak w szachach, każda figura ma swoją wartość i gracze wiedzą, że lepiej jest stracić piona niż wieżę, czy gońca niż hetmana. W Roju wartości kafli są bardziej względne. Wszystko zależy od naszego planu na rozgrywkę. Owadów nie możemy permanentnie stracić, jednak mogą zostać zablokowane i stać się nieprzydatne do końca gry. Kluczowymi elementami taktyki w Roju jest odpowiednie umiejscawianie kafli. Najlepiej dostawiać je tak, aby miały możliwość ruchu lub w łatwy sposób blokowały przeciwnika.
Poznając taktyki, dowiadując się o przydatności i wartości każdego ze stawonogów, świetnie się bawiłam. Czuję, że w tej grze jest jeszcze tak dużo do odkrycia. Każda rozgrywka pomimo pewnych analogi w działaniach, wydaje się być inna. W tej grze jest masa kombinowania, a jeden błąd może pozbawić nas szans na zwycięstwo.
Wielką zaletą Roju jest jego porządne wykonanie i schludny wygląd. Co do grafik to nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Rój jest minimalistyczny i taki ma być, to do niego pasuje oraz przywodzi na myśl inne gry logiczne. Grube, bakelitowe kafle owadów są niesamowite. Przed zagraniem nie miałam świadomości, że są ona tak duże i ciężkie. Dzięki temu ma się poczucie dobrze wydanych pieniędzy oraz przeświadczenie, że gra wytrzyma długie lata użytkowania. Kolejną zaletą Roju jest dołączona do gry torba, dzięki której gra zajmuje mniej miejsca na półce, a co ważniejsze staje się niesamowicie przenośna i możliwa do wzięcia na piknik, na plażę, w góry, czy gdziekolwiek tylko sobie wymarzycie!
Trudno znaleźć jest jakiekolwiek wady gry, jednak wydaje mi się, że nowicjusze, którzy dopiero co poznają Rój, mogą nie mieć szans z graczami dobrze ogranymi. Przewaga zaznajomionej z tajnikami strategii osoby może być miażdżąca.
Warto wspomnieć, że do gry Rój powstały trzy dodatki, które rozszerzają grę o kolejne płytki. Do wyboru mamy kafle biedronki, komara i stonogi. Każdy nowy owad ma oczywiście swój własny, unikalny sposób poruszania się. Może w przyszłości uda się rozszerzyć tę recenzję o opis wrażeń rozgrywek z dodatkowymi płytkami 😀