Na łamach naszego serwisu chyba nie ma recenzji bardziej zaawansowanego tytułu niż Wielki Mur. Oczywiście Etherfields, zrecenzowane przez Kasię, również do gatewayów nie należy, ale zmierzam do pewnej konkluzji. Nie ma co nawet zagłębiać się bardziej w zasady gry, od tego macie filmiki na Youtube, a tu tak bardzo ogólnie przedstawię tryb rywalizacyjny na 4 graczy.
Gra trwa odpowiednią ilość rund (ale może i krócej), zależną od liczby graczy. A każda runda podzielona jest na 4 fazy, odpowiadające porom roku, wiosna, lato, jesień i zima. Na każdym z tych etapów dzieją się różne rzeczy na planszy, takie jak czyszczenie odświeżanie torów, wybieranie rozkazów, otrzymywanie dochodu czy faza ostrzału i szturmu jednostek.
Na czym dokładnie polega rozgrywka?
Wielki Mur mocno opiera się na mechanice worker placement, jednak mamy tu też walkę z hordami Mongolskich wojowników, a jako Chińscy generałowie, musimy obronić kraj, jednocześnie budując tytuły Wielki Mur. Wszystko to robimy wspólnie z innymi graczami.
Będziemy w tajemnicy wybierać kartę rozkazu (każdy z graczy startuje z takimi samymi kartami), a następnie wykonywać powiązane z nimi akcje. Bardzo ważna jest tu kolejność graczy, która może się zmieniać w trakcie gry. Może się wydarzyć tak, że gdy przyjdzie nasza kolej, to nie mamy możliwości umieszczenia robotnika tam, gdzie byśmy chcieli, ponieważ wszystkie pola są zajęte.
W trakcie gry będziemy wznosić mur, ale też rekrutować wojowników, tych natomiast wysyłamy na odpowiednie karty hordy na planszy, a to daje nam surowce lub punkty zwycięstwa. Gdy pokonamy taką kartę, zgarnia ją (oraz punkty za nią) ten, który walczył najwięcej – mówiąc w skrócie. Współpracujemy, ale główna nagroda przypada jednemu graczowi.
A przecież powinniśmy współpracować! Bo jeśli tego nie zrobimy, to oberwie się wszystkim, ale oczywiście czasem warto mieć źle, bo sąsiad może mieć jeszcze gorzej 😉