Szarlatani z Pasikurowic oczarowały mnie od pierwszej rozgrywki. Nie spotkałam się jeszcze z takimi przyjemnie działającym tytułem push your luck. Dodatkowo sama gra podstawowa już jest kopalnią regrywalności. Dwa warianty rozgrywki, po cztery księgi składników i nieodzowna losowość, sprawiająca, że każda rozgrywka wygląda inaczej. Czy można chcieć czegoś więcej? Zawsze można! I to właśnie otrzymujecie w rozszerzeniach Szaptuchy oraz Znachorzy!
Pierwszy dodatek, czyli Szeptuchy wprowadza do gry piątego gracza. Rozgrywka w nowym pełnym składzie wcale się nie wydłuża, gdyż, jak zapewne wiedzie, wszystkie fazy podczas tur wykonuje się jednocześnie. Dodatkową zawartością są płytki szeptuch wraz z monetami, które pomagają nam wyjść z opresji albo odblokowują jakąś dodatkową opcję w grze. Ta użyta w odpowiednim momencie może mieć ogromne znaczenie w końcowej punktacji. Niektóre moce szaptuch bardzo się przydają i pozwalają jeszcze bardziej cieszyć się z rozgrywki. Przypominają mi karty narzędzi z Sagrady. Te służyły do pomocnych akcji, zamiany kostek lub zignorowania jakiejś zasady. Karty szeptuch działają na podobnej zasadzie. Dzięki nim możemy wyjść cało z wybuchu kociołka lub podwoić właśnie wylosowany składnik. To oczywiście tylko niektóre ze zdolności szeptuch. Bardzo podobają mi się te płytki. Zdecydowanie wzbogacają i urozmaicają rozgrywkę. Kolejnym dodatkowym elementem są miski, które nagradzają w pewien sposób graczy, którzy zapełnili swój kociołek. Dzięki miskom gracze mogą ciągnąć składniki z woreczka dalej (wciąż ryzykując wybuchem). Efekty składników nie działają w misce. Gracze, którzy dołożyli składniki do miski, otrzymują dodatkowe punkty, więc są premiowani. Uważam to za słuszne, bo gdy ktoś lepiej zbudował swój woreczek, powinien być nagradzany. W podstawowej grze wielu graczy mogło skończyć na ostatnim miejscu kociołka pomimo różnicy w zawartości woreczka. W rozszerzeniu Szeptuchy łatwiej jest też uzupełnić cały kociołek, bo do gry została wprowadzona dynia o wartości 6. Potrafi ona sporo namieszać, podobnie jak nowy składnik — kwiat paproci, które wartość jest zmienna. Ten dodatek śmiało można dołączać do gry podstawowej po kilku partiach. Wszystkie nowe mechaniki świetnie pasują do rozgrywki. Wnosi on wiele dobrego, lecz praktycznie wcale nie komplikuje rozgrywki.
Rozszerzenie Znachorzy wprowadza nowe planszetki i karty pacjentów. Te komponenty mocno urozmaicają grę, ale także podwyższają poziom trudności. Przyznam, że po pierwszym przeczytaniu instrukcji nie zrozumiałam niektórych zdolności pacjentów. Moim zdaniem instrukcja mało konkretnie je tłumaczy. Przeszukałam forum na portalu bgg i dopiero tam uzyskałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Zdolności pacjentów są zróżnicowane. Wiele z nich wywołuje sporne kwestie w połączeniu z niektórymi kartami wróżek i w takim przypadku znów zaglądałam na forum bgg. Przy tak dużej liczbie elementów, trudno jest opanować każdą kombinację, więc nie mam tego za złe twórcom, lecz wydaje mi się, że niektóre księgi, pacjenci czy karty wróżki mogą ze sobą działać aż za dobrze. Dzięki zdolnościom pacjentów gracze stają się bardziej zróżnicowani i mogą zdobywać kryształy, składniki i punkty na różne sposoby. Sam pomysł wprowadzenia esencji nawet mi się podoba. Komplikuje i wydłuża to nieco grę, ale wprowadza również nowy pomysł na kombinowanie w kwestii budowy woreczka. Dodatek Znachorzy wydaje mi rozszerzeniem, które należy wprowadzić dopiero po dobrym ograniu gry podstawowej oraz Szeptuch. Pierwsze rozgrywki mogą wydawać się chaotyczne i lekko przekombinowane, ale z czasem gracze nabierają wprawy. Znachorzy powodują, że Szarlatani nie są już tak łatwo przyswajalną grą dla każdego, teraz to tytuł dla ogranych rodzin.
Dodatki się uzupełniają i jak najbardziej można połączyć jednocześnie Szeptuchy i Znachorów. Dzięki miskom w kociołku może znaleźć się więcej kolorów, a to może mieć wpływ na przesunięcie znaczników esencji. Jednak radziłabym pograć kilka partii z jednym dodatkiem, kilka z drugim, a dopiero potem połączyć je ze sobą. Dodatki wprowadzają z pewnością masę regrywalności, czyli dodatkowe godziny dobrej zabawy. Pozwalają również na dołączenie piątego gracza. Rozszerzenia wzbogacają podstawowe elementy o nowe księgi składników i masę dodatkowego kontentu. Za mną dopiero jedna rozgrywka, ale już nie mogę się doczekać kolejnych uwarzonych eliksirów!
Rozszerzenie nie zniwelowały wszechobecnej losowości w grze. Jedynie może karty szeptuch są w jakimś stopniu deską ratunku dla graczy, lecz wciąż trzeba się liczyć ze szczęściem. W tej grze losowość jest akceptowalna. Ja traktuję Szarlatanów z Pasikurowic jako rodzinny, a wręcz nawet imprezowy tytuł, więc nie obawiam się o moje frustracje podczas gry. Znaczniki składników niezabezpieczone wciąż będą się wycierać i zużywać. Jednak w dodatkach otrzymujemy ich więcej, więc choć może na chwilę przedłużą swój żywot. W Znachorach dostajemy również rezerwowe znaczniki białego składnika — do wymiany, gdy pierwotne przestaną być użyteczne. Dobra rzecz!