Slajd powitalny

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉

Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Skąd przybywasz i cóż Cię niesie? Usiądź z nami przy kominku i opowiedz swoją historię!
Weź udział w naszych grach i zabawach, a może zechcesz zostać z nami na dłużej 😉
Na GE3K Events dla każdego znajdzie się miejsce!

Recenzja: Dominion: W głąb lądu — najlepszy dodatek?
Przeczytaj najnowszy wpis GE3Ka
Recenzja: Dominion: W głąb lądu — najlepszy dodatek?

Najnowsza recenzja do poczytania 😉

Aleplanszówki
Polecamy jeden z najlepszych
sklepów internetowych dla geeków.
poprzedni slajd
następny slajd

Recenzja
Marabunta:
Bitwa o babeczkę!

Katarzyna Olech

08/03/2024

Marabunta to kolejne dzieło wychodzące spod skrzydeł uznanego projektanta — Reinera Knizii. W jego portfolia znajdziecie blisko 800 tytułów o bardzo dużym zakresie zastosowanych mechanik. Stworzył takie dzieła jak: Tygrys i Eufrat, Wyprawa do El Dorado, Ra, Moje miasto, Spór o Bór czy Geniusz. W ostatnich latach polski rynek zalewają małe karcianki autorstwa doktora. Jednak Marabunta jest czymś innym, to powrót starego, dobrego Knizii w kompaktowym, niepozornym pudełku.

Marabunta to dwuosobową grą typu roll&write, w której gracze będą podbijać regiony, zdobywać skrzynki i okupować babeczki. Występuje w niej kilka ciekawych mechanik, które dobrze się ze sobą spinają. Jeśli jesteście ciekawi, co jeszcze oferuje Marabunta, zapraszam do lektury!

Zawartość gry
Marabunta

Marabunta to gra w niewielkim pudełeczku, wielkości dłoni. Pomimo swych niepozornych rozmiarów, w środku kryje dużo dobroci:

🔸 3 części dwustronnej i suchościeralnej planszy terytorium — na niej będziemy zaznaczać swoje działania.
🔸 2 dwustronne, suchościeralne planszetki graczy (po 1 na gracza), na których będziecie zakolorowywać przeróżne pola akcji.
🔸  8 kafelków z różnymi działaniami.
🔸 6 kości — znajdziecie na nich cyfry od 0 do 3 oraz symbol mrówki i skrzynki.
🔸  2 markery suchościeralne w kolorach graczy: czerwony i niebieski.

Suchościeralne plansze terytorium i planszetki graczy są wykonane bardzo dobrze. Po każdej partii ślady po pisakach zmazują się bez trudu. Dodam jeszcze, że pudełko ma bardzo ładną tekturową wypraskę. W środku nic nie lata, a ze względu na swój gabaryt, Marabuntę można zabrać wszędzie!

Skrót zasad gry
Marabunta

W grze Marabunta pierwszy gracz rzuca sześcioma kostkami oraz odkrywa wierzchni kafelek. Następnie staje przed wielce trudnym zadaniem podzielenie kostek i kafelka na dwie pule, które następnie przekaże przeciwnikowi. Drugi gracz wybiera jedną z propozycji i wykonuje akcje widoczne na elementach. Po wykonaniu akcji z każdej kości pierwszy gracz rozpatruje efekty na pozostawionych mu elementach.

W Marabuncie kostki mają na sobie wartości od 0 do 3 w sześciu kolorach regionów. Oznaczają one wpisanie odpowiedniej cyfry do regionu w kolorze tej liczby. Wpisywane cyfry muszą sąsiadować z polami, na których mamy już swoją cyfrę. Na kostkach znajdują się również symbole skrzynek oraz kolorowe sztandary. Skrzynki pozwalają nam wykreślić ten symbol na naszej planszetce. Po kilkukrotnym wykreśleniu otrzymamy bonusy, przedstawione na planszetce. Podczas gry będziemy także zakreślać pola ze skrzynkami i babeczkami na planszy głównej. Gdy zajmiemy pole z babeczką, skreślamy jej symbol na planszetce. Im więcej babeczek skreślimy, tym więcej punktów otrzymamy. Sztandary są w jednym z sześciu kolorów i pozwalają nam zakreślić jedno puste kółko na liściu na planszy głównej.

Marabunta kończy się, gdy spełnimy jeden z poniższych warunków:
– każde pole w jednym obszarze będzie zajęte,
– wszystkie pola na liściu jednego koloru zostaną zakolorowane,
– zostaną zdobyte wszystkie pola z babeczkami na planszy.

Sumujemy wpisane cyfry każdego z graczy w jednym obszarze. Gracz z większym wynikiem otrzymuje tyle punktów, ile zakreślonych kółek znajduje się na liściu, odpowiadającym kolorowi podliczanego obszaru. W ten sposób liczymy każdy obszar. Marabuntę wygrywa gracz z największą liczbą punktów.

Mechaniki i regrywalność
w grze Marabunta

Mechaniki
W grze Marabunta mamy do czynienia z trzema głównymi mechanikami. Roll&write jest chyba najbardziej oczywista. Turlamy kostkami i na podstawie wyników, zaznaczamy odpowiednie pola na naszych suchościeralnych planszach. Gdyby się uprzeć, to odwracanie kafelka podchodzi pod flip&write, czyli odłam klasycznego r&w. Z flip&write mogliście się spotkać w Wyspach Tukana i Demeter, natomiast roll&write’y przechodzą teraz rozkwit i co rusz wychodzi jakaś gra w tej mechanice. Najbardziej znane przykłady to Welcome to… Miasteczko marzeń, Rzuć na Tacę oraz recenzowani przez nas Kartografowie.

Kolejna ciekawa mechanika, którą znajdziecie w Marabuncie, jest „ja dzielę — ty wybierasz”. Nazwę wymyśliłam sam, gdyż nie kojarzę, aby ktoś używał jakiegoś polskiego nazewnictwa wobec mechaniki „I cut, you choose”. W grach z tym motywem gracze stają przed decyzją podzielenia elementów, zasobów, kart itp. Po dokonaniu podziału przekazujemy je przeciwnikowi i oddajemy mu pierwszeństwo wyboru. Przeciwnik z pewnością wziąłby lepszą pulę, dlatego też nasz podział musi być dość zrównoważony. Mechanikę tę znajdziecie również w Gejszach, Wyspie Skye oraz Zamkach szalonego króla Ludwika.

Ostatnia mechanika, którą warto wyróżnić w Marabuncie to area control. Jest to tu dość nietypowo przedstawione, bo nie mamy żadnych znaczników, którymi moglibyśmy zaznaczyć naszą obecność na planszy, jednak mamy wpisane cyfry, a im większa suma w danym obszarze, tym większa szansa na zwycięstwo nad regionem. Zaznaczonymi cyframi możemy też blokować przeciwnikowi dostęp do niektórych pól, co dla mnie jakoś jeszcze bardziej wzbogaca tę grę.

Regrywalność
Plansza główna i planszetki graczy są dwustronne. Jedna sugerowana jest do pierwszych kilku, kilkunastu partii. Druga strona jest bardziej wymagająca. Sam trzon Marabunty zawsze będzie sprowadzał się do tego samego. Nie da się tu wymyślić jakichś niewiarygodnych taktyk i strategii, bo jednak polegamy na kostkach i mamy dość małe pole do popisu. Jednak ze względu na te nieprzewidywalne wyniki kostek, każda rozgrywka będzie wyglądała trochę inaczej. Możemy odblokowywać różne bonusy na planszy, blokować przeciwników, iść w babeczki. Każda rozgrywka będzie inna, ale mimo wszystko dość podobna do poprzednich. Jeśli Marabunta nie będzie grą, w którą będziecie „pykać” codziennie, a raczej sięgniecie sobie po ten tytuł raz na jakiś czas, to z pewnością Wam się nie znudzi i posłuży przez kilkadziesiąt rozgrywek.

Wrażenia z rozgrywek
w Marabuntę

Już czytając opis tej gry, bardzo się nią zainteresowałam. Znany autor, ciekawe mechaniki, dwuosobówka oraz wykreślanka. To wszystko mnie do siebie przekonało. Choć z tym pierwszym, czyli autorem, to różnie bywa. Ostatnio doktor robi same szybkie, małe karcianki, które nie trafiają w moje gusta, ale mam wrażenie, że w Marabuncie jest coś z tej starej, dobrej szkoły Knizii z lat, kiedy to na stołach królował Tygrys i Eufrat i Samuraj. Oczywiście Marabunta to pikuś przy tamtych tytułach. Gra ma bardzo łatwe zasady i przystępny czas rozgrywki. Choć żadna z moich partii nie skończyła się w czasie pudełkowych 30 minut. Gra przedłużała się w momencie podjęcia decyzji, jak podzielić kostki i kafelek. Te rozterki potrafiły trwać dobre kilka minut, w czasie których zdążycie zaparzyć kawę czy skoczyć do łazienki. Jak na tak mały tytuł, ten czas oczekiwania jest dla mnie problemem. Jeśli chcecie zagrać w coś małego i szybkiego na koniec dnia, to nie wiem, czy Marabunta powinna być brana pod uwagę.

Dzielenie elementów, które właściwie jest sednem gry, bo to w tym aspekcie zawiera się nasza decyzyjność, jest dla mnie trochę stresujące i irytująca. Często zdarzało się, że nijak nie szło, tego podzieli. Tu wychodziło lepiej, dla przeciwnika, tam może gorzej, dla przeciwnika, ale beznadziejnie dla mnie i tak w kółko. Jeśli stąd zabiorę kostkę, tam dołożę, to tu będzie za mocna pula, tam za słaba itd. Nic więc dziwnego, że dzielenie elementów zajmowało najwięcej czasu, na koniec i tak dawało się swój pierwszy pomysł i modliło, by przeciwnik wziął tę pulę, którą dla niego przygotowaliśmy.

Drugi aspekt, w którym wiele od nas zależy to, jak już wybierzemy kostki, trzeba ich użyć, jak najlepiej. Bardzo ważne jest rozstawienie się na planszy, gdyż pierwsze cyfry stanowią taką bazę wypadową do kolejnych podbojów. Kolejne wpisywane cyfry muszą sąsiadować z poprzednimi. Zasadę tę możemy złamać, używając mrowiska, ale są one niezwykle cenne, więc lepiej nie marnować ich nadaremnie. W Marabuncie trzeba przewidywać, na czym zależy przeciwnikowi i starać się go blokować. Odpowiednie zablokowanie przeciwnika utrudni mu ekspansję na inne kolory i może ułatwić nam podział komponentów, gdyż część kości stanie się dla niego nieprzydatna.

Co ciekawe, w Marabuncie mamy do czynienia z kostkami. Od tego nie da się uciec, są one bardzo ważną częścią gry. Pomimo tego podczas rozgrywek wcale nie czuć losowości. To dzięki temu, że mamy bardzo dużo opcji, jeśli się dobrze rozstawimy na planszy, to pasować nam powinno większość kości. Dodatkowo sami decydujemy, jak dzielimy elementy, więc w pewien sposób kontrolujemy wyniki kości. Powinniśmy podzielić to tak, aby losowy wynik na kościach, zabolał nas, jak najmniej.

Podsumowanie Marabunty

Marabunta, jak już podkreślałam kilkukrotnie, to mała gra pojedynkowa z mechaniką roll&write. Jak na swój niewielki gabaryt, w Marabuncie jest bardzo dużo kombinowania i taktycznego myślenia. Gra jest również bardzo porządnie wykonana. Rozgrywki są raczej szybkie, ale nie obędzie się bez poruszenia szarych komórek. Marabunta to powrót starego, dobrego Knizii 🙂

Gra może spodobać się graczom, którzy głównie grają w parze i lubią zabierać planszówki na wycieczki. Fani area control też mogą w Marabuncie znaleźć coś dla siebie, zwłaszcza gdy nie starcza im czasu na duże, figurkowe tytuły.

Plusy
Ciekawy pomysł na grę.
Porządne wykonanie.
Dużo kombinowania i taktycznego myślenia.
Dwie strony planszy głównej i planszetek graczy.
Nie powtórzą się dwie identyczne partie.
Mały rozmiar gry. Można ją zabrać wszędzie.
Nie czuć losowości.
Minusy
Wymyślenie, jak podzielić kostki i kafelek może zająć dłuższą chwilę.
Pisaki i planszetki z czasem się zużyją.
Wybór, jak podzielić kostkę i kafelek może być okropnie frustrujący.

Dziękujemy Wydawnictwu Rebel  za przekazanie egzemplarza do recenzji!
Zerknij na ofertę w naszym lokalnym sklepie partnerskim Aleplanszówki!

Komentarze

Podobne wpisy GE3Ka

Dominion: W głąb lądu to jest taki dodatek, jaki lubię. To jest taki rodzaj Dominiona, w który chcę grać. Zobaczcie dlaczego! Zapraszam do recenzji

Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom to gra kooperacyja, w której staramy się powstrzymać agentów Białej Ręki i uratować dzieła sztuki z całego świata.